Oglądając ten mecz można było po ostatnim gwizdku zadać pytanie piłkarzom i trenerowi: Jakie sytuacje podbramkowe trzeba mieć, żeby trafić do siatki? Jak nie poprzeczka, to strzały z siedmiu metrów wysoko nad bramką, to jeszcze goście wybijają z linii bramkowej. Trener Konrad Główka na pomeczowej konferencji powiedział, że on i drużyna zupełnie nie mają szczęścia. W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec Kutna, który przyznał, że w sobotę jego zespół wygrał szczęśliwie. Ale wygrał i na środku melodyjnie zatańczył z radości. Kibice Kutna mają z pewnością głęboko w nosie, czy ich drużyna oddała jeden strzał, czy nie. Jest trzy punkty i tyle.
Czas i punkty uciekają. W środę o godz. 18 nasz zespół zagra z Orłem Wierzbicy. To tak naprawdę ostatnia szansa drużyny na przełamanie.