A koszmar trwa

BROŃ RADOM - MKS KUTNO 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Lipiński 44

Trzeciej porażki na własnym boisku doznali nasi piłkarze. Po raz kolejny mimo kilku świetnych okazji, nie potrafili trafić do siatki rywala. Brak, umiejętności, a może brak szczęścia? W każdym razie jeden punkt w czterech wiosennych meczach wynik katastrofalny.

Broń: Młodzinski - Noheem (76 Budziński), Bargieł, Kupiec, Rdzanek, Złoch (61 Książek), Siwak (46 Chrzanowski), Pakos (71 Gorczyca), Leśniewski, Czarnecki, Ciupiński.

Zdjęcia później
Zapis relacji na żywo TUTAJ

Oglądając ten mecz można było po ostatnim gwizdku zadać pytanie piłkarzom i trenerowi: Jakie sytuacje podbramkowe trzeba mieć, żeby trafić do siatki? Jak nie poprzeczka, to strzały z siedmiu metrów wysoko nad bramką, to jeszcze goście wybijają z linii bramkowej. Trener Konrad Główka na pomeczowej konferencji powiedział, że on i drużyna zupełnie nie mają szczęścia. W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec Kutna, który przyznał, że w sobotę jego zespół wygrał szczęśliwie. Ale wygrał i na środku melodyjnie zatańczył z radości. Kibice Kutna mają z pewnością głęboko w nosie, czy ich drużyna oddała jeden strzał, czy nie. Jest trzy punkty i tyle.

Czas i punkty uciekają. W środę o godz. 18 nasz zespół zagra z Orłem Wierzbicy. To tak naprawdę ostatnia szansa drużyny na przełamanie.

PODOBNE WPISY