Piotr Adamczyk, RadomSport.pl: W protokole meczowym widniał Pan jako asystent trenera Artura Kupca. Czy to jest pańska nowa funkcja w klubie?
Robert Rogala: – (śmiech) Nie, trzeba było mnie w jakiś sposób wpisać, bo niestety nie mógłbym przebywać podczas spotkania na ławce rezerwowych.
Po prostu chciał być Pan blisko drużyny…
– Dokładnie. Mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram i myślę, że kibice już niedługo mnie zobaczą na boisku.
Jeżeli Pan by wszedł na murawę, być może poprawiłaby się skuteczność Broni. W starciu z Warką było wiele sytuacji, lecz tylko jedna została wykorzystana.
– Niestety nie wszystkie mecze da się wygrać wysoko. Dobrze, że zdobyliśmy te trzy punkty, bo dzięki nim nadal jesteśmy liderem. Na dodatek wzrośnie morale drużyny po tych porażkach w trzeciej lidze.
Przebywanie na samym czele tabeli jest chyba o wiele trudniejsze niż wspięcie się na niego.
– Myślę, że tak, ponieważ większość drużyn będzie się ustawiało przynajmniej u nas na boisku defensywnie, tak jak warecki zespół, który tak naprawdę zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Ciężko nam się gra, gdy broni się dziesięć osób, a my musimy przeprowadzać atak pozycyjny, którego w rzeczywistości nikt nie lubi.
Poza tym, każdy z przeciwników niżej notowanych od was będzie przyjeżdżał z nastawieniem „bij mistrza”, mając o wiele większą motywację do wygranej niż z drużyną z dołu tabeli.
– Po grze w piątej lidze powinniśmy się przyzwyczaić, że jednak ta marka Broni, tak jak w czwartej lidze marka Radomiaka mówi sama za siebie i duża część drużyn cieszy się nawet z punktu zdobytego z nami, dlatego większą uwagę przywiązują do obrony, przez co nam się ciężej gra.
Rozmawiał Piotr Adamczyk (radomsport.pl)