Samo spotkanie mimo grząskiego boiska, pustych trybun mogło się podobać. Przed przerwą więcej piłkarskiej jakości, determinacji i więcej strzałów było po stronie gości. W 23 minucie Damian Machajek stał w polu karnym, wbiegłw niego przeciwnik, przewrócił się i sędzia ku zdziwieniu wszystkich pokazał na 11 metr. Decyzja rozsierdziła trenera Artura Kupca, który owszem krytykował decyzje arbitra, ale nie obrażał go i powinien w pierwszej kolejności zostać upomniany. Tymczasem arbiter pokazał mu czerwoną kartkę.
Fatalne decyzje arbitra zresztą w obie potęgowały nerwowość u zawodników. Dwukrotnie piłkarze Znicza odbijali piłkę ręką w polu karnym, ale sędzia nie odważył się podyktować drugiej jedenastki.
Przed przerwą nasz zespół popełnił katastrofalny błąd, bo po naszym wyrzucie z autu rywal przejął piłkę. Bartosz Giełażyn popisał się pięknym strzałem zza pola karnego i było 0:2.
Cieszy fakt, że nasz zespół nie załamał się i po przerwie ruszył do odrabiania strat. Dużo ożywienia w ofensywie wprowadzili Michał Kielak i Elian Hernandez. Drużyna naciskała coraz mocniej i wreszcie udało się zdobyć kontaktową bramkę. Broń dążyła do wyrównania, a najlepszą okazję miał wspomniany Elian, ale jego strzał z pięciu metrów instynktownie obronił bramkarz z Białej Piskiej.
Trzeba też zaznaczyć, że rywal też po przerwie dwukrotnie wyszedł z groźnymi kontrami i mógł zdobywając trzecią bramkę, zapewnić sobie wcześniej komplet punktów.
Potwierdziło się niestety, że Znicz kompletnie nie leży naszej drużynie. Czwarty mecz, czwarta minimalna porażka. W kazdym ze spotkań Broń nie była zespołem gorszym. Jednak patrząc na punkty…marne to pocieszenie.