Po pięciotygodniowym rozbracie z naszym stadonem, na Narutowicza kibice byli bardzo zgłodniali. Jednak w porównaniu do ostatnich meczów z dołem tabeli, tym razem poprzeczka poszybowała w górę.
Samo spotkanie mogło się podobać. Przed przerwą nasza drużyna miała trzy dobre okazje do zdobycia bramki. Groźnie strzelali Patryk Czarnota, Kacper Jedynak, a po strzale Przemka Wicika z rzutu wolnego piłka odbiła się od słupka.
Po przerwie Sokół grał wysoko, dłużej utrzymywał się przy piłce, ale nasza obrona nie pozwalała wykończyć tych akcji ofensywnych.
Serce mocniej zabiło nam w ostatnim kwadransie, kiedy to Sołtysiński ukarany został drugą żółtą kartką. Goście grając w „10” cofnęli się pod własną bramkę i bronili dogodnego wyniku. Broń próbowała, ale też nie potrafiła skutecznie zakończyć akcji.
Goście wysoko zawiesili poprzeczkę, ale nasza Broń pokazała, że może z czołówką tabeli grać jak równy z równym, a to jest budujące. Już w piatek gramy na ciężkim terenie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.