Kilku zawodników Broni nie zagrało w Pionkach. Z powodu przeziębień i lekkich urazów, trener Artur Kupiec oszczędzał Norberta Korcza, Macieja Załęckiego, Wladlena Szkuratko, Emila Więcka, zaś Adama Niemyjskiego zatrzymały pilne sprawy rodzinne. Mimo tych osłabień i grząskiego boiska, kilka akcji naszej drużyny mogło się podobać. Choć już w 1 minucie to gospodarze mogli zdobyć gola, ale Mateusz Szczepański nie zdołał pokonać Pawła Młodzińskiego.
W 20 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Maksim Kventser wyskoczył do główki i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Zresztą w niedzielę w Pionkach, Białorusin był jednym z mocniejszych punktów naszej drużyny i mamy nadzieję, że w lidze to potwierdzi.
W 32 minucie Przemek Nogaj wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale dobrze znany w Broni, Michał Majos zdołał obronić strzał. Był jednak bez szans w 39 minucie, kiedy Dominik Leśniewski mocnym strzałem w długi róg zaskoczył bramkarza. Piłka jeszcze zakręciła i odbiła się od słupka.
W drugiej połowie Broń dominowała już na boisku. W zamieszaniu podbramkowym Kamil Czarnecki głową zdobył trzecią bramkę. Goli mogło paść więcej. Gospodarzy uratowała poprzeczka przed stratą gola, a w 70 minucie Adam Imiela minimalnie strzelił nad poprzeczką.
Z kontuzją z boiska zszedł Marcin Grunt, ale liczymy, że do piątku wszystko będzie dobrze.