Broń zagrała dużo słabiej niż w potyczkach z Omegą, czy Startem Otwock. Z drugiej strony, rywal mocno zdeterminowany i też chciał coś uszczknąć. Nie wiadomo jak potoczyłby się ten mecz gdyby na początku Wojciech Kupiec wykorzystał rzut karny. Trudno, nie udało się. Pomylił się po raz pierwszy.
– Wojtek dotąd był niezawodny i nie można mieć do niego najmniejszych pretensji – mówił na pomeczowej konferencji, trener Broni, Tomasz Dziubiński.
Sporo było chaosu w grze obu drużyn w pierwszej połowie. Dużo walki i momentami dużo kopaniny.
Po zmianie stron nasza defensywa popełniła błąd, piłkę przejął Marcin Kobierski i zdobył gola. Jeśli ktoś przeanalizuje poprzednie mecze Broń – Warta, to właśnie Kobierski najwięcej naprzykrzył się się naszej drużynie.
Dobrze, że nie tylko nasza obrona popełniała błędy i odpowiedź była błyskawiczna. W 55 minucie Mateusz Zaniewski, golkiper Warty wyskakiwał do do dośrodkowania z rzutu rożnego. Piłkę wypuścił tak feralnie. że upadła ona wprost na głowę nadbiegającego Kupca. Wojtek tym samym zrehabilitował się golkiperowi. Szkoda bramkarza Warty, bo praktycznie w ciągu jednego meczu mieliśmy „od bohatera do zera”. W 85 minucie gdy nasz zespół przegraywał 1:2, Leśniewski uderzył z 20 metrów, wydawało się, że Zaniewski pewnie złapie piłkę, ta jednak wpadła między jego nogami do siatki.
W ostatnich minutach nasz zespół ambitnie dążył do zdobycia zwycięskiej bramki. Trzeba jednak przyznać, żę remis tego dnia był sprawiedliwym wynikiem.