Nasz zespół zupełnie zlekceważył rywala. Przy większym pechu w końcówce ambitnie grający gospodarze mogli nawet strzelić gola.
Od pierwszych minut widać było, że nasi piłkarze z trawiastym boiskiem mieli ostatnio nie wiele do czynienia. Nie czuli piłki zagrywali niedokładnie, nie mieli pomysłu na grę, a co gorsza niektórym mogło się wydawać, że drużynę z klasy okręgowej można ograć na stojąco i z uśmiechem na twarzy.
Tymczasem miejscowi gracze podeszli do tego spotkania na poważnie i za punkt honoru postawili sobie, aby spłatać Broni figla. Swoją ambicją i wolą walki zasłużyli co najmniej na remis.
O grze Broni raczej nie warto się rozpisywać, bo nasza drużyna w tym meczu przeprowadziła podbramkowych sytuacji jak na lekarstwo. Gracze Oskara w drugiej połowie mądrze rozbijali ataki radomian, często na oślep wybijali piłkę, ale najwyraźniej taka taktyka wystarczyła im do remisu.
W 89 min zawodnik gospodarzy Jacewicz wychodził sam na sam z Kędzierskim i został faulowany z tyłu. W ligowym spotkaniu sędzia bez wahania wyrzuciłby narzego obrońcę. Rzutu wolnego na szczęście gospodarze nie wykorzystali, ale remis Broni chluby nie przynosi.
Na boisku po kontuzji pojawił się Michał Doliński i wypadł dość pozytywnie. Brakowało kontuzjowanych pomocników, Daniela Grymuły, Krzysztofa Banaszkiewicza i Arka Chudzińskiego. Na szczęscie ich urazy nie są poważne i cała trójka jest brana pod uwagę przy ustalaniu składu na ligowy mecz z Mazowszem.
Trener i zawodnicy po meczu w Przysusze mają parę dni na przemyślenia, bo takiej gry na pewno nikt nie będzie chciał oglądać w Grójcu.
Zdjęcia niebawem