Broń- Mszczonowianka 2:1 ( 0:1)

Bramki:
0:1 Jankowski 13,
1:1 Dziubiński 69,
2:1 Jagodziński 79 z karnego.

BROŃ
Młodziński - Cichoń, Kupiec, Jarząbek, Bogus – Doliński (Rdzanek , Zieliński), Dziubiński, Kozubek, Kościelniak (Sałek) – Chudziński (Jagodziński), Ciupiński.

Wielkie emocje przeżyli dziś kibice przy Narutowicza. Szkoda tylko, że te pozytywne zaczęły się w ostatnich 30 minutach, ale liczy się wynik i coraz bliższy awans do trzeciej ligi.




Mecz zaczął się od ataków Broni, jednak ani rzut rożny nie przyniósł skutku, ani też strzały z daleka, po których piłka leciała wysoko nad bramką.  Po pierwszych pięciu minutach to Mszczonowianka zaczęła przeważać i była drużyną dyktującą warunki przez godzinę meczu. To piłkarze z Mszczonowa byli szybsi, bardziej ruchliwi, konstruujący ciekawsze i groźniejsze akcje. Po jednej z nich – bardzo ładnej akcji z długimi podaniami i niestety, znów błędami naszej obrony- Kamil Jankowski w 13 minucie strzałem w długi róg posłał piłkę do bramki.

W kolejnych minutach goście nadal prowadzili swoją grę, atakowali i bardzo niewiele zabrakło, a padłaby druga bramka- piłka minęła już interweniującego Pawła Młodzińskiego , na szczęście została wybita przez obrońców.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy był podobny. Nasi piłkarze wprawdzie grali lepiej, nieco szybciej, ale ciągle brakowało pomysłu na rozegranie ataku i pokonania bardzo mądrze grającej obrony Mszczonowianki.  Jedynym praktykowanym pomysłem były wrzutki do Daniela Ciupińskiego, które były całkowicie nieskutecznie, choćby z tego powodu, że zazwyczaj przy nim stało trzech zawodników gości.

Przełom nastąpił w 60 minucie. Wtedy  zaczęło zanosić się na bramkę dla naszej drużyny- Arkadiusz Chudziński strzelił głową tuż obok słupka, nieco później Dariusz Kozubek strzelał z woleja i piłkę z dużym trudem wybił Stolarek. Jeszcze chwilę później obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej.

W końcu w 69 minucie po dośrodkowaniu Wojciecha Jagodzińskiego Adrian Dziubiński strzałem głową przelobował bramkarza gości. To był prawdziwy początek wielkich emocji. Dwie minuty później drugą żółtą kartkę zobaczył Tomasz Skórzyński z Mszczonowianki.  Broń grała coraz lepiej i coraz częściej piłka znajdowała się w polu karnym gości. Po jednej z akcji obrońca gości dotknął piłkę ręką, a sędzia podyktował rzut karny.  Mając świadomość odpowiedzialności za ten strzał oraz nieudaną próbę w meczu z Piastem, nie było chętnego do wykonywania „jedenastki”. Kibice byli przekonani, że ciężar odpowiedzialności weźmie na siebie któryś z doświadczonych zawodników- przede wszystkim Dariusz Kozubek. Przekonanie było tak duże, że nawet po strzeleniu gola wdrażający się w rolę spikera Krzysztod Chamerski podał Dariusza jako strzelca.  Tymczasem to nie żaden z rutyniarzy, ale młody Wojtek Jagodziński, który pojawił się na boisku po przerwie,   podszedł do piłki i bardzo pewnie pokonał bramkarza gości. Do tej pory był to mało znany przy Narutowicza zawodnik będzie chyba coraz bardziej rozpoznawalny. Dzisiejszy gol, asysta i gest wobec kibiców po zdobyciu bramki na pewno przydadzą mu szacunku i sympatii.  Chwilę po stracie bramki  za brutalny faul na Rdzanku czerwoną kartkę zobaczył Adam Sieński i goście przez kwadrans ( sędzia doliczył 4 minuty) grali w dziewiątkę. Mimo to  Mszczonowianka też nie rezygnowała – Paweł Młodziński jeszcze dwukrotnie musiał bronić bardzo trudne strzały. W 83 minucie Broń mogła postawić kropkę nad „i”- Daniel Ciupiński pędząc w kontrataku miał przed sobą tylko bramkarza- silny strzał z szesnastu metrów obronił Stolarek, który był mocnym punktem w swojej drużynie.

Ostatnie minuty to ataki Mszczonowianki, ale nie stwarzające wielkiego zagrożenia i szanowanie piłki przez znanych zawodników, czekających na ostatni gwizdek.

Nie zagrał dziś Marcin Kośmicki, zastąpił go Norbert Jarząbek, który zagrał poprawnie. Warto zauważyć, że po raz pierwszy na ławce rezerwowych znalazł się Wojciech Gorczyca- junior grający w drużynie Broni’93m, syn Ireneusza- byłego bramkarza Broni.

Mszczonowianka zasłużyła dziś na wiele pochwał za swoją grę, za taktykę, umiejętności i ambicję. To był prawdziwy mecz lidera z wiceliderem.

Nasi piłkarze pokazali, że są drużyną z charakterem, która potrafi podnieść się w trudnych chwilach – wygrała kolejny ważny mecz, mimo złego początku- tak już  było w tym sezonie w Zwoleniu i Grójcu. Dzisiejszy mecz można było porównać z pojedynkiem sprzed trzech lat z KS Piaseczno, gdzie obie drużyny bezpośredni rywalizowały   utrzymanie i Broń  doprowadziła od stanui 0:2 do zwycięstwa 3:2.

Rozczarowała frekwencja na dzisiejszym meczu, która jak na szlagierowy, najważniejszy mecz w sezonie była po prostu słaba. Ilość przeszła jednak w jakość – kibice Broni świetnie wspierali swoich piłkarzy w trudnych chwilach.

Dzisiejszy mecz to naprawdę duży krok do awansu do trzeciej ligi. Przed nami jeszcze dziewięć spotkań i jeszcze daleko do świętowania awansu, mimo siedmiu punktów przewagi nad wiceliderem.




PODOBNE WPISY