Przed przerwą na stadionie szalał…wiatr. Dużo niedokładności i nieporadności było z obu stron. Broń częściej byłą przy piłce, lecz nie wiele z tego wynikało. Sokół od czasu do czasu próbował się ogryzać.
Znacznie lepiej gra w wykonaniu Broni wygladała w drugiej połowie. Już w 49 minucie Piotr Nowosielski wykończył ładnie podanie Wiktora Lacha. Uderzył z 15 metrów nie do obrony.
Ta bramka dodała sił naszemu zespołowi. Chwilę później niecelnie uderzał wspomniany Lach, a już w 59 minucie było 2:0. Mariusz Marczak egzekwował rzut wolny. Na piątym metrze piłkę próbował zbić Wojciech Gorczyca, to zmyliło golkipera Sokoła, który nawet się nie ruszył. Jak się później okazało Wojtek nie dotknął piłki.
– Nie dotknąłem tej piłki. Uczciwie trzeba ją zapisać Mariuszowi – przyznał po meczu Gorczyca w rozmowie z Echem Dnia.
Bramek mogło paść jeszcze więcej, bo świetne sytuacje mieli Nowosielski i Oshikoya.
Dobry wynik cieszy, ale martwi kontuzja Przemysława Nogaja, którego po meczu zabrało pogotowie. Zawodnik ma problemy z barkiem i gdy tylko dowiemy się jak poważny jest uraz, to poinformujemy o tym.
– Zdawałem sobie sprawę z tego, że Sokół to ciężki przeciwnik i tak też się stało. Najważniejsze, że wygraliśmy i zostaliśmy wiceliderem tabeli – mówił na pomeczowej konferencji trener Broni, Tomasz Dziubiński.