Daleko od euforii, ale zaświeciło słonko

Sobotnia wygrana z Nerem Poddębice w Byczynie poprawiła nieco nastroje w naszym zespole. Na pewno przez cały tydzień drużynie będzie się pracowało lepiej, bardziej komfortowo, ale trzeba zaznaczyć, że do pełnej euforii jest bardzo daleko. Jest jednak malutki krok do normalności.

– Na pewno atmosfera jest trochę lepsza, ale ja wiem i drużyna wie, że nie jest to ta atmosfera i sytuacja jakiej oczekiwalibyśmy. Dlatego nie popadamy w hurraoptymizm i pracujemy dalej – powiedział trener Tomasz Dziubiński.

Cieszy nie tylko wynik w sobotę, ale przede wszystkim gra w formacjach defensywnych. Gospodarze praktycznie nie stworzyli sobie żadnej sytuacji podbramkowej, poza prezentem w 44 minucie, gdy Piotr Dobosz podawał do swojego bramkarza i zrobił to za lekko. Poza tą sytuacją defensywa grała tak..jak oczekiwaliśmy. Pisaliśmy o tym w naszej przedmeczowej zapowiedzi, że jeśli zespół zagra maksymalnie skoncentrowany, nie będzie popełniał „klopsów” z tyłu, to będzie dobrze. Tak też się stało. Trener dokonał odważnych zmian. Paweł Młodziński osiem razy w dwóch ostatnich meczach wyciągał piłkę z siatki i trener dał mu odpocząć. Postawił na 21-letniego Mateusza Matrackiego. Co prawda debiutant nie miał zbyt dużo pracy, ale był 11 zawodnikiem drużyny, bo brał czynny udział w wyprowadzaniu akcji. Już dawno nie było w Broni bramkarza, który tak dobrze grałby nogami (ostatni chyba McMullen). Mateusz przy każdym podaniu od obrońcy potrafił bez żadnych nerwów przyjąć piłkę i wprowadzić ją celnie do partnerów. to w dzisiejszym futbolu jest bardzo ważne, aby golkiper ze strachu nie wybijał wszystkiego po autach.
Odpoczął też Dawid Sala, chociaż pojawił się na boisku w ostatnich 15 minutach i dał dobrą zmianę, bo swoim doświadczeniem wprowadził spokój. 
Jedynym mankamentem w naszym zespole był brak skuteczności. Takie okazje jakie miał Dominik Leśniewski, Adrian Dziubiński, czy Bartek Kaszubowski, po prostu trzeba wykorzystywać. Drugi gol sprawiłby, że końcówka meczu byłaby spokojniejsza. 
Bardzo fajnie do zespołu wprowadził się Jan Kowalski. Ma ogromny potencjał i pokazał to już w meczu z ŁKS. Jeśli do zespołu powróci Wajih Bouchniba, to może być obiecująco. „Łedzi” już w sobotę był na ławce rezerwowych, wraca do zdrowia, ale trener jeszcze nie ryzykował, ból mięśnia jeszcze od czasu do czasu przypomina o sobie.
Wygrana z Nerem cieszy, bo czołówka tabeli nie uciekła zbyt daleko. Jednak niew będzie ona niczym wielkim, gdy zespół nie wygra w sobotę ze Startem Otwock. Cieżko nawet sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej.