Po pierwszej połowie nie mozna było mieć najmniejszych pretensji do naszego zespołu. Kilka bardzo dobrych akcji dwa przemyślane gole i szkoda tylko, że nie wpadła jszcze jedna bramka po akcji Przemków Śliwińskiego i Nogaja. Przy 3:0 prawdopodobnie rywal już by się nie podniósł.
Co stało się z zespołem w drugiej połowie. Co wydarzyło się w głowach piłkarzy w szatni? Nie wiemy, gdzie szukać odpowiedzi na te pytania, bo po przerwie naszej drużyny nie było. Zespół sprawiał wrażenie, jakby przy stanie 2:0 ten mecz sam się wygrał. Niestety już w 55 minucie ambitnie grająca Olimpia zdobyła kontaktową bramkę i zaczęła gonitwę za kolejną. Chaos, nerwówka przez kolejne pół godziny. To co wisiało w powietrzu, stało się w końcówce. najpierw dopisało nam szczęscie, gdy sędzia pokazał spalonego przy stracie gola, ale już w kolejnej akcji takiego szczęścia nie było.
To bylo najgorsze 45 minut Broni w tej rundzie. Szkoda, ale wierzymy, że w niedzielę zespół zagra tak jak dziś w pierwszej połowie.