To nie było dobre spotkanie w wykonaniu Broni. Po serii niezłych spotkań, być może naszym piłkarzom wydawało się, że wygrana z walczącym o utrzymanie Ruchem przyjdzie łatwo Tymczasem goście pokonali naszą drużynę tym samym, czym zdobywaliśmy punkty z Lechią, Sokołem, czy Unią – mianowicie charakterem i determinacją.
Do przerwy nasz zespół stworzył sobie zaledwie jedną dogodną sytuację i ją wykorzystał. Rywal też niczym się nie wyróżnił i pierwsza połowa była słaba, ale prowadziła Broń, więc poziom można było przemilczeć.
Gdzie byli piłkarze w pierwszych minutach po przerwie, tego nie wie nikt. Zawodnicy Ruchu w ciągu pięciu minut zdobyli dwie bramki, rozmontowując naszą defensywę. Niestety potwierdziło się, że bez Kventsara ta obrona nie będzie funkcjonować jak potrzeba. Ruch wyszedł na prowadzenie.
Dopiero po stracie drugiego gola nasza ekipa trochę się przebudziła, a na boisku było emocjonująco. Broń rzuciła się na przeciwnika, ale goście mądrze ustawili się na 20-30 metrze, starali się długo utrzymywac przy piłce i oszczędzać czas.
W 60 minucie ładnie z 16 metra uderzał Przemek Śliwiński, ale piłka minimalnie przeszła obok słupka. W 74 minucie Arkadiusz Gajewski zobaczył drugą żółtą kartkę. Ponieważ dwie minuty wcześniej również został ukarany żółtą kartką, musiał opuścić boisko i goście kończyli mecz w osłabieniu.
Ruch dzielnie i rozpaczliwie się bronił. W 88 minucie Dominik Leśniewski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, złożył się do przewrotki, uderzył pięknie, ale tylko w słupek. Szkoda, że nie weszło, bo chyba byłaby to bramka sezonu!
Niestety Broń przegrała, bo rozegrała dobre 20-30 minut. To za mało, aby zdobywać punkty. Ostatnie mecze pokazały, że w tej lidze możemy wygrać z każdym, ale również zespołu z dołu tabeli też moga wygrywać i nikogo nie wolno lekceważyć.