Głowa do góry

BROŃ - RADOMIAK 0:1 (0:0)
Gol: Marcin Figiel 90+3
Broń: Młodziński - Noheem, Gorczyca, Kupiec, Budziński, Doliński, Sałek, Oziewicz (87. Teboh), Rdzanek, Ciupiński, Chrzanowski (60. Nogaj).
Radomiak: Skowron - Dubina, Świdzikowski, Ojikutu, Wójcik, Wlazło, Radecki (81. Puton), Figiel, Tarnowski, Kaliszewski, Leandro (75. Wnuk).

Po 14 latach, Radomiak wygrał z Bronią ligowe derby, zdobywając gola w doliczonym czasie gry. Nasz zespół od 30 minuty grał w osłabieniu po czerwonej kartce Daniela Ciupińskiego, a od 75 minuty w dziewiątkę, po czerwonej kartce Wojtka Gorczycy. Szkoda, że losy spotkania potoczyły się tak, a nie inaczej, bo do czasu pierwszej kary, Broń nie była zespołem gorszym.
Gol wpadł w doliczonym czasie gry, Marcin Figiel leżąc wbił piłkę do siatki.
Radomiak awansował do II ligi, piłkarzom z ulicy Struga gratulujemy.
Choć zespół przegrał to niczego nie może się wstydzić. Grając w 9 na tle lidera, Broń dzielnie i bardzo ambitnie broniła wyniku, aż w końcu piłka wtoczyła się do siatki. Piłkarze Broni mają powody do tego, żeby chodzić z głową podniesioną do góry. Wszyscy z jednym wyjątkiem. Daniel Ciupiński powinien przeprosić kolegów za to, że osłabił zespół.

Do 30 minuty mecz mógł się podobać. Broń grała znacznie lepiej niż w niedawnych pucharowych derbach. Bez respektu wyszła na boisko i w niczym nie ustępowała rywalowi. Ataki sunęły z obu stron, ale klarownych, stuprocentowych okazji nie było.
Feralny moment tego meczu nastąpił w 30 minucie. Można mieć żal do sędziów, ale gdy emocje opadły trzeba mieć bardziej pretensje do Daniela Ciupińskiego. Bo w tak ważnym meczu, w tak ważnym momencie osłabił zespół. Po jego czerwonej kartce nerwowo nie wytrzymał też Artur Kupiec, który odesłany został do szatni, zaś gorąco zrobiło się również w sektorze naszych kibiców. Wielka szkoda, bo ta sytuacja miała ogromny wpływ na to, co działo się przez dalszą godzinę spotkania. Taktyka na derby legła w gruzach, a Broń musiała się skupić wyłącznie na defensywie. Od czasu do czasu serce mocniej zabiło, kiedy kilka kontrataków przy odrobinie szczęścia mogły zakończyć się golem.

W 75 minucie czerwoną kartkę zobaczył Wojtek Gorczyca. Do niego nie można mieć żadnych pretensji, bo walczył jak lew i zostawił na boisku mnóstwo zdrowia. W jego przypadku za faul nie należała się od razu, czerwona kartka, a naszym zdaniem żółta. Nie zmienia to jednak faktu, że Wojtek miał już wcześniej na swoim koncie żółty kartonik, więc i tak musiał opuścić boisko.
Grająca w dziewiątkę Broń musiała w ostatnich minutach rozpaczliwie się bronić. Gol wisiał w powietrzu i piłka wtoczyła się wręcz przypadkowo w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.

Drużynie Broni należą się duże słowa uznania, bo zagrali możliwie jak najlepiej i włożyli w ten mecz mnóstwo zaangażowania. Dziękujemy też kibicom, że do końca byli z zespołem i mimo wyniku nie odwrócili się od Broni. Panowie głowa do góry!

PODOBNE WPISY