Pierwsza połowa nie zapowiadała, że Broń zejdzie z boiska pokonana. Nasz zespół częściej był przy piłce, przeważał i szukał swoich okazji do zdobycia gola. W 3 minucie po długim podaniu akcję mógł zakończyć Przemek Nogaj. Z kolei w 40 minucie po dośrodkowaniu Dominika Leśniewskiego i uderzeniu Nogaja z pierwszej piłki, już wszyscy krzyknęli „jeeest”. Futbolówka jednak jak zaczarowana mijała bramkę gości.
Z biegiem czasu w drugiej połowie Lechia grała coraz odważniej. Goście grali dobrze w defensywie, bezbłędnie i coraz odważniej próbowali atakować. Pokazali, że chcielibny wywieźć z Radomia więcej niż tylko jeden punkt. Trzeba przyznać, że w radomiu na boisku Broni rzadko który zespół próbuje grać tak odważnie. Dklatego ekipie z Tomaszowa należą się gratulacje.
W 69 minucie po serii błędów Marcin Mirecki dobił strzał Dawida Stańdo. Z kolei w 80 minucie Łukasz Pierzyński zobaczył drugą żółtą kartkę i goście musieli grać w osłabieniu. Trzeba przyznać, że sędzia tego dnia wyjątkowo lekko traktował obie drużyny i pokazał sporo kartek. Często niestety zbyt pochopnie.
Mimo przewagi liczebnej, Lechia nie straciła koncentracji. Broń atakowała. Brakowało przy dośrodkowaniach z rzutu rożnego Mikołaja Skórnickiego, który nie grał z powodu kontuzji.
– Gramy dalej, nic się nie dzieje. Cały czas mamy kontakt z czołówką tabeli. Przed nami dwa trudne wyjazdy do Sieradza i Żyrardowa i postaramy się odrobić straty – mówi Tomasz Dziubiński, trener Broni.