Zazwyczaj komentarz do meczu Broni wpleciony jest w podsumowanie kolejki. Jednak ten w Raciążu był nieco szalonym meczem w którym działo się bardzo dużo na boisku, ale też towarzyszyło mu kilka ciekawostek.
Można powiedzieć, że po ostatnich niepowodzeniach naszej drużyny, przez ciemnie chmury przebiło się trochę błękitu – dopisała zarówno forma, jak i szczęście. Na ciężkim, grząskim, do tego małym boisku w Raciążu Broń pokazała swoją wyższość nad najsolidniejszym jak dotąd z beniaminków. Choć trzeba przyznać- beniaminkiem w kryzysie. Błękitni w poprzednich pięciu meczach ponieśli cztery porażki i tylko raz zremisowali.
Bramki należały dzisiaj do dwóch zawodników: hat trick Adriana Dziubińskiego- i dwa gole Dominika Leśniewskiego. Adrian w swoim szóstym meczu po powrocie do Broni zdobył wreszcie gole i zarówno skutecznością, jak i urodą zdobytych bramek pokazał, że jeszcze niedawno grał w I lidze. Pierwsza – sprytny strzał po ziemi, gdzie mokra piłka prześliznęła się po palcach bramkarza, druga – to zabawa z bramkarzem w polu karnym i założenie mu „siaty”- piłka między nogami wpadła do bramki i trzecia – ładna główka po dokładnym dośrodkowaniu. Do tego jeszcze regularność strzelania goli – jakby zaplanował, że będzie strzelać co 22 minuty, bowiem jego bramki padły właśnie w 22, 44 i 66 minucie meczu. Długo czekaliśmy na bramki Dominika – strzelił je od razu dwie, świętując w ten sposób narodzenie syna. Okoliczności jego bramek przypominają gole…Roberta Lewandowskiego w meczu ze Szkocją. Tutaj też pierwszy gol padł w pierwszej akcji zespołu, a ostatni – w ostatnim zagraniu, po którym sędzia już nie wznowił gry. Cóż, prawdziwego mężczyznę poznaje się nie tylko po tym jak kończy, ale też po tym, jak zaczyna. Wszystkie bramki dla Broni padły łupem..kolegów z klasy. Dominik i Adrian chodzili do tej samej klasy sportowej Broni w XII LO. Obok zdobywców bramek, pochwały zebrał także Paweł Młodziński, który kilka razy uratował nas od straty gola, a jego grę głośno doceniali kibice gospodarzy.
Warto zauważyć, że w meczu z Błękitnymi cztery gole zdobyliśmy mając na boisku jednego zawodnika mniej niż rywale. Ten mecz był surową lekcją dla 17- letniego Patryka Jakubczyka, który przekonał się, że na boisku obok coraz większych umiejętności, potrzeba jeszcze boiskowego sprytu, inaczej łatwo można zarobić czerwoną kartkę. Trudno winić Dawida Salę za czerwoną kartkę – po prostu swoim zagraniem uratował zespół od straty gola.
Mecz w Raciążu daje nie tylko powody do pochwał. Łatwe straty w środku boiska przyczyniły się do utraty goli. Narzekać można także na…skuteczność. Nie wykorzystano trzech stuprocentowych okazji – wynik mógłby być wyższy.
Spotkanie z Błękitnymi należało do kategorii szalonych. Najważniejsze, że do Radomia przywozimy cenne trzy punkty.
Broń rozgrywała mecz na chyba najmniejszym stadionie w tym sezonie, z jedna trybuną z kilkoma rzędami krzesełek. Koniec stadionu był tak blisko, że piłka mocniej kopnięta w stronę trybuny mogła trafić w…konie, które pasły się tuż za płotem.