Kulisy po meczu w Radomsku

Wracamy do opisywania naszych meczów od kuchni. W sobote poza sportowymi kwestiami wiele się działo o czymnie wspominaliśmy w naszej relacji. Nasz zespół zremisował 1:1 z RKS Radomsko. Mimo straty punktów, chciałoby się więcej takich wyjazdów przeżywać na tym szczeblu.

Sektor w budowie
Mecz obejrzało około 500 widzów, z czego prawie 60 osobowa grupa fanów Broni (5 z Powiślanki). Grupa gości oglądała mecz w fatalnych warunkach, z klatki wykonanej „na szybko” z ogrodzenia. Część osób niewiele widziała. Tu jednak trzeba być wyrozumiałym wobec działaczy z Radomska, bo sektor gości jest w przebudowie, jesienią nikt inny poza Bronią nie przyjeżdżał tutaj, więc dzięki dobre woli, w ogole weszli na obiekt. Po remoncie warunki na pewno będą dobre.

Można bez wulgaryzmów!
Całe spotkanie toczyło się w fajnej atmosferze, kompletnie bez wulgaryzmów z obu stron! Pod krytą trybuną dało się słyszeć od starszych kibiców sporo miłych słów na temat gry Broni. Obie drużyny wyprowadzane były przez 5-6 latków. Jeździmy po meczach i nie wszędzie jest tak miło.

Bartek w masce
Trener Dariusz Różański miał spory ból głowy bo na jednym z treningów, poprzedzających mecz w Radomsku, nos złamał Bartek Ziemak. Niestety podczas walki o piłkę wpadł w niego nasz bramkarz, Jakub Kosiorek. Bartek na rozgrzewce był w masce. Trener jednak nie zdecydował się na wpuszczenie go na boisko.

Radomsko w osłabieniu
Przed meczem również gospodarze do końca nie odkrywali kart. Dopiero w dniu meczu wiadomo było, że nie zagra Jakub Rozwandowicz, solidny napastnik, który kiedyś jeszcze grając w Lechii Tomaszów mocno dał nam się we znaki.

Kierownik prorok
Marek Chudziński, kierownik Broni, już długo przed meczem chodził uśmiechnięty i zadowolony. „My tu nie przegramy” – skwitował krótko, nawet gdy nad głową chodziła mu myśl, że RKS wygrał pięć ostatnich meczów. Kierownik miał rację. Humoru nie zepsuła mu nawet żółta kartka jaką dostał w końcówce na ławce rezerwowych.