Mieli być do spadku, a jeszcze nie przegrali

Za nami bardzo trudny pojedynek w Kutnie. Gole nie padły, ale trzeba przyznać, że właściwie oba zespoły miały okazję i mogły postawić przysłowiową „kropkę nad i” i zdobyć gola na wagę trzech punktów. Po tym meczu mocno oddaliły się szanse Broni na awans do drugiej ligi. Ale spójrzmy na to z drugiej strony: Broń miała zacięcie walczyć o ligowy byt, a tymczasem jest na pudle. Poza tym zespół nie tylko w Kutnie, ale przez cały sezon zadziwia i rozwija się.
Trener Artur Kupiec nie poddaje się i po meczu powiedział: Gramy i walczymy do samego końca.

Jak potoczyłby się dalej mecz, gdyby w zamieszaniu podbramkowym w 2 minucie Ciupiński i Kourou nie przeszkadzali sobie nawzajem. W efekcie Senegalczyk odwrócony plecami do bramki próbował strzelać i piłka przeszła nad poprzeczką.
Przez ponad pół godziny to Broń sprawiała lepsze wrażenie na boisku. Gospodarze nie mogli sobie poradzić z presją jaka na nich ciążyła. Czuć było, że kibice wręcz żądają od nich bramki.

Tuż przed przerwą Kutno złapało wiatr w żagle i zaczęło atakować. W 44 minucie gospodarze zdobyli nawet gola, ale sędzia widząc podniesioną chorągiewkę go nie uznał.

W drugiej połowie dużo było walki, nerwowości, chaosu, a brakowało składnych akcji i groźnych strzałów na bramkę. W doliczonym czasie gry, Rosiak mógł nawet po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobyć zwycięskiego gola.
W naszym zespole na pochwały zasłużyli naszym zdaniem tym razem formacje defensywy, a wśród nich Paweł Młodziński, Jayeisimi Noheem oraz Wojtek Kupiec.

Warto zwrócić uwagę na jedną istotną rzecz: Broń w 2012 roku nie przegrała jeszcze żadnego meczu. A rozegrała już dziewięć oficjalnych spotkań. Nie licząc rzutów karnych, nasz zespół stracił tylko gola z Omegą w Kleszczowie (gol w Otwocku stracony po rzucie karnym). Bilans wszystkich goli 14:2. Brawo panowie!