Chyba dobrze, że ten sezon już się zakończył, bo w dalszej jego części zespół musiałby brnąc w coraz bardziej kompromitujące występy. Brakowało motywacji drużynie od momentu porażki z Zawiszą Rzgów i właściwie od tego spotkania Broń spisywała się słabo. W potyczce z Ursusem było jeszcze gorzej. Nie licząc kilku strzałów na bramkę (w tym jednego kapitalnego Damiana Sałka), nie wiele dobrego mozna napisać o grze Broni.
Tylko pewnym usprawiedliwiem jest fakt, że Broń zagrała w mocno osłąbionym skłądzie. Część drużyny jest już na tyle doświadczona, że powinna poradzić sobie w tym spotkaniu. Gospodarze byli tylko tłem dla lepiej grających zawodników z Warszawy, a przecież dla Ursusa również był to mecz o przysłowiową „pietruszkę”. Mimo to przyjechali i wykazywali ochotę do gry. Tymczasem kilku Broniarzy udowodniło, że nie mają prawa grać jesienią w tym zespole, bo nie prezentują trzecioligowego poziomu. Jednak od odważnych decyzji jest zarząd klubu i sztab szkoleniowy.
Drużyna fatalnie, drugi raz z rzędu słabo spisała się grając trójką w obronie. W środku pola nie licząc Sałka nikt się nie wyróżniał, a wręcz przeciwnie można było odnieść wrażenie że Kourou gra nie z tym zespołem. Z przodu zagrała dwójka 17-latków, Jakub Chrzanowski i Przemek Nogaj. Obaj wykazywali wielką ochotę do gry, ale jeszcze daleko im do klasy i sprytu choćby Daniela Ciupińskiego.
Trudno po dzisiejszym meczu z jakimkolwiek optymizmem wybierać się do Warszawy na niedzielny finałowy mecz Pucharu Polski, pomiędzy Legią Warszawa Młoda Ekstraklasa.