Nie ma się czym chwalić

Broń zdobyła pięc bramek, wygrała mecz sparingowy, ale póki co, powodów do zadowolenia jest nie wiele. Na tle drużyny grającej dwie klasy niżej,zespół aspirujący do awansu do drugiej ligi nie pokazał nic szczegónego. Z czego to wynika? Powodów do zmartwień na razie nie ma, ale przed drużyną trenera Artura Kupca jeszcze sporo pracy.

Po kilku dobrych występach Broń spisała się przeciętnie. Trzeba za to pochwalić klub z Pionek za ambicję i konsekwencję. W barwach Prochu wystąpiło czterech byłych lub obecnych zawodników Broni (Piotr Cichawa, Marcin Trojanowski, Dominik Leśniewski, Mateusz Kołodziej).

Już po 10 minutach nasz zespół powinien prowadzić różnicą dwóch goli. Prowadzenie udało się uzyskać w 13 minucie. Sędzia podyktował rzut wolny po faulu na Pakosie. Pewnie z 11 metrów trafił Wojtek Kupiec.

Wyrównanie padło szybko. Nasza obrona nie potrafiła w zamieszaniu wybić piłki. Błąd popełnił też Paweł Młodziński, który wrócił po kontuzji i przynajmniej przy dwóch golach mógł spisać się lepiej.

Jeszcze przed przerwą Broń zdobyła gola na 3:2….ale ze spalonego. Piłkarze gości słusznie mieli pretensje do pani sędzi, która trochę w upale przysnęła.

Przerwie wydawało się, że Broń jakby poderwała się do walki, ale to tylko pozory. Co prawda Daniel Ciupiński strzelił bramkę już w 47 minucie, ale jeszcze później wraz z partnerami zmarnował co najmniej trzy okazje. Piękną bramkę z ponad 20 metrów strzelił Przemysław Wicik. W końcówce Proch trafił jeszcze w poprzeczkę i zdołał wykorzystać rzut karny.

W środę o godz. 17 nasza drużyna zagra ostatni mecz kontrolny. Przecienikiem będzie Oskar Przysucha. Za wcześnie, aby martwić się o grę Broni, ale zdecydowanie za późno, aby nauczyć się grać w piłkę. Dziś nasz najbliższy rywal, Legionovia, pokonała 2:1 ekstraklasową Polonię Warszawa. Na szczęście to wszystko to tylko sparingi i w lidze może być zupełnie inaczej. 

PODOBNE WPISY