Broń jechała do Kutna powalczyć o komplet punktów. Pierwsza połowa w wykonaniu drużyny była całkiem dobra i można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że w długich odstępach to Broń przeważała. W zamieszaniu podbramkowym Damian Sałek mógł wepchnąć piłkę do siatki. Dobrą okazję po strzale głową miał też Wojciech Kupiec, ale uderzył z kilku metrów nad poprzeczką.
W 23 minucie po ładnej oskrzydlającej akcji Szymon Lewicki dostał piłkę z prawej strony i pozostało mu tylko dołożyć bramkę.
Broń groźna była ze stałych fragmentów i można było mieć nadzieję, że po zmianie stron losy meczu się odwrócą. Na drugą połowę nie wyszedł Damian Sałek, który doznał kontuzji i nie wiadomo, czy to jakiś poważny uraz.
Szybko stracony gol w drugiej połowie, ustawił nieco dalszy przebieg spotkania. Kutno przeprowadziło identyczną akcję jak ta z 23 minuty i ponownie Lewicki z najbliższej odległości strzelił gola.
Kiedy z boiska po drugiej żółtej kartce zszedł Dopierała, można było mieć nadzieję, że losy się odwrócą. Tymczasem w narożniku boiska w zupełnie niezrozumiałej sytuacji Łukasz Pakos sfaulował przeciwnika bez piłki. Sędzia słusznie wyrzucił go z boiska. Szkoda, bo w ostatnich meczach Pakos spisywał się coraz lepiej i jego brak to duza strata w następnych meczach dla zespołu.
Od tego momentu zespołowi Broni jakby odechciało się grać. W kolejnych minutach przy odrobinie szczęścia Kutno mogło podwyższyć rezultat.
Kilka minut później „czerwień” zobaczył Wojciech Gorczyca, choć w tym przypadku nie można mieć większych pretensji. Piłkę stracił Kacper Bargieł i Wojciech Gorczyca dopuścił się faulu taktycznego na zawodniku, który pędził sam na sam z Młodzinskim.
Nie warto łamać serc, gdy przegraliśmy mecz – chciałoby się zaśpiewać w takim momencie. To dopiero początek rozgrywek. Piłkarze już myślą o sobotnim meczu, w którym apelują o wsparcie do swoich fanów. To początek sezonu i jeszcze nic straconego