Tego dnia wygrał zespół bardziej ambitny, zdeterminowany i walczący z większym zaangażowaniem. Choć piłkarsko to nie gospodarze byli lepsi, to jednak patrząc na wynik nie jest to ważne. Orzeł wykorzystał swoje szanse i zasłużenie wygrał w finale.
Pierwsze minuty należały do naszego zespołu. W 11 min tylko Daniel Ciupiński wie jak piłka nie wpadła do bramki. Ograł golkipera Orła i mając przed sobą pustą bramkę, trafił w boczną siatkę. W 18 min dogodną okazję miał Przemek Cichoń, ale przestrzelił.
Szybko zemściły się niewykorzystane sytuacje i po rozegraniu rzutu rożnego, Bartłomiej Madej trafił do naszej bramki. Jeszcze przed przerwą ten sam zawodnik przegrał pojedynek sam na sam z debiutującym w naszej drużynie Szymonem Głuchem.
Od pierwszych sekund drugiej połowy Broń zepchnęła zespół gospodarzy daleko pod swoją bramkę, ale klarownych sytuacji bramkowych brakowało. Dobrą okazję miał jeden z najlepszych graczy Broni w tym meczu Damian Sałek, który w 56 min przestrzelił tuż nad bramką. W końcu to właśnie po jego strzale udało się doprowadzić do wyrównania. Marcin Buguś dośrodkował lewą nogą w pole karne gospodarzy, a tam zakotłowało się pod bramką. Przytomnie zachował się Sałek, który niemal wepchnął piłkę do siatki.
Wydawało się, że to co najgorsze to już za naszą drużyną i w kolejnych minutach zdobędą kolejnego gola. Tymczasem było zupełnie odwrotnie. Broń traciła piłkę, raziła nieporadnością i niedokłądnością, a z biegiem czasu grała coraz bardziej nerwowo. Orzeł wykorzystał gapiostwo naszych defensorów i zdobył drugiego gola. Broń rzuciła się z rozpaczliwymi atakami, zapominając o obronie własnej bramki. Po szybkiej kontrze dobrze nam znany, Michał Kocon ustalił wynik meczu.
Tym sposobem w dość miernym stylu żegnamy się z Pucharem Polski, mając tylko nadzieję, że w sobotę w pojedynku ze Skrą Kontancin będzie o niebo lepiej.
Po meczu władze ROZPN wręczyły puchar zawodnikom Orła. Mniejszy puchar „pamiątkowy” lub jak kto woli „pocieszenia” za udział w finale odebrał kapitan naszego zespołu, Marcin Boguś.