Piechowicz: – Bo czułem taką potrzebę

Prezes Broni Artur Piechowicz zaskoczył wszystkich i w niedzielę poszedł wraz z kibicami i kibicował drużynie z klatki dla gości. Mógł też usiąść wygodnie na trybunie vip. Nie brakuje też komentarzy, że Piechowicz "to kibol pełną gębą, bo nie reagował na to co działo się na sektorze.

– Panie prezesie, po co pan poszedł z kibicami do klatki?
Bo czułem taką potrzebę. W przemarszu na stadion uczestniczyło kilku moich znajomych z dawnych lat z którymi jeździłem na wyjazdy. Fajnie było przypomnieć sobie dawne chwile. Chciałem też zobaczyć to wszystko od wewnątrz.
– Kibice są pod wrażeniem. Nie brakuje podziwu dla pańskiej decyzji. A może chodziło o to, aby zyskać sobie sympatię fanów?
– Nie chodzi mi o żaden poklask, czy większy szacunek kibiców. Tak jak mówiłem. Jestem kibicem Broni i czułem taką potrzebę, żeby być tam gdzie jest miejsce kibica Broni. Cały marsz i hymn pod pomnikiem „Czerwca 76” to niezapomniane wrażenia. NIe żałuję swojej decyzji.
– Nie brakuje komentarzy, że Piechowicz stał się „kibolem”, bo nie reagował jak palono szaliki, czy rzucano środkami pirotechnicznymi, czy kamieniami.
I to jest właśnie przykre. Krzyczęli starsi kibice, aby nie odrzucać kamieni, czy rac, aby nie palić szalików. Nie toleruję tego. Chcieliśmy, aby grupa zajęła się dopingiem. Ale ciężko w tłumie upilnować każdego i zapanować nad tym. Chciałbym natomiast wiedzieć skąd wzięły się te kamienie i race w rękach tych co do nas rzucali.
– Ilu Broniarzy było  klatce? Ma pan taką wiedzę  końcu rozliczał się pan z gospodarzem imprezy z biletów.
57 biletów zostało zwróconych Radomiakowi. Lista imienna jaka była przy wejściu do klatki, zawierająca 343 nazwiska to chyba najlepszy dowód. Szczerze mówiąc jak ktoś w tym temacie ma inne zdanie, to już jego sprawa.
Dziękuję za rozmowę.

PODOBNE WPISY