To nie był ładny dla oka mecz. Trochę przypominał pojedynek sprzed tygodnia, gdy Broń zremisowała z Lechią w Tomaszowie. Tam też nie było wielu strzałów i sytuacji bramkowych. W pierwszej połowie byliśmy świadkami ligowej kopaniny, bez pomysłu. Z obu stron tylko walka.
Druga połowa była już o wiele lepsza. Grający z wiatrem Wikielec wyszedł bez respektu, bardziej ofensywnie i próbował strzałów z dystansu. W dwóch przypadkach gościom niewiele brakowało do celu.
Wydawało się, że gol dla GKS jest tylko kwestią czasu, a Broń wyszła z szybkim kontratakiem. Piotr Goljasz idealnie dograł do Eliana Hernandeza i było 1:0. Chwilę później padła kolejna bramka, ale arbiter dopatrzył się faulu Przemka Śliwińskiego na bramkarzu.
Broń od tego momentu grała mądrze, uważnie i starała się trzymać rywala jak najdalej. W 68 minucie ponownie Goljasz dośrodkował i Domnik Lesniewski pokonał golkipera z Wikielca.
Goście bardzo szybko złapali kontakt. Po rozegrniu rzutu wolnego Jankowski wyskoczył najwyżej w naszym polu bramkowym i zdobył bramkę.
W ostatnich 20 minutach był dużo walki, sporo nerwów, ale Broń grała zdeterminowana i nie pozwoliła przeciwnikowi na stworzenie jakiejś groźnej akcji.
Poziom spotkania i styl bardzo słaby, ale chcielibyśmy już do końca rozgrywek wygrywać w taki sposób 2:1, aby III liga była na Broni. Punkty są tutaj bezcenne i walczymy dalej!