Pierwszy mecz pokazał plusy i minusy obecnej Broni. Na szczęście tych drugich było stosunkowo niewiele. Gra trzema obrońcami jest zawsze ryzykowna i przy stanie 2:0 Paweł Młodziński musiał się napocić, bo przed przerwą mogło być trochę nerwowo. Były jeszcze błędy w defensywie i prawdpodobnie lepszy rywal miałby z tego pożytek, ale nie będziemy się czepiać, bo wynik mówi sam za siebie, a tych pozytywów było o wiele więcej.
2102 dni – tyle minęło od momentu, gdy 9 listopada 2012 roku Artur Kupiec rozstawał się z Bronią. Teraz wrócił w konkretnym celu, zrobić konkretną robotę. Przywitał się ze swoim klubem w świetnym stylu. Postawił na kilku debiutantów. Kibicom podobała się gra przede wszzystkim środkowych graczy, Adama Imieli i Wiktora Putina (2 asysty). Pozostali też nie zawiedli. Zbyszek Obłuski sporo biegał, zaliczył jedno trafienie, Marcin Grunt zagrał praktycznie bezbłędnie. Po przerwie krócej zagrali Norbert Korcz i Wiktor Kupiec, ale też wypadli dobrze.
Kolejnym pozytywem okazali się zmiennicy. Na boisku między innymi pojawili się Przemek Nogaj, który zdobył dwa gole. Jedną kapitalną asystę zaliczył Piotr Dobosz. Dobre wejście zaliczył też Emil Więcek.
Cieszy też fakt, że po wiosennym maraźmie i przegranym awansie, powoli wracają kibice na trybuny. Mamy nadzieję, że wynik 7:0 zachęci kibiców i za tydzień będzie ich jeszcze więcej.
Pochwał mogłoby być więcej, ale po pierwszym meczu trzeba być ostrożnym. W kolejnych meczach z Drogowcem, Mazurem i Oskarem, poprzeczka poszybuje wyżej.