Po spadku z ligi

Rozpacz na Plantach
A miało być tak pięknie. Budowanie zespołu na przyszłość, odnowa wizerunku klubu, nowy stadion, a w niedalekiej przyszłości awans do drugiej ligi. Rzeczywistość okazała się dla piłkarzy Broni brutalna. Na Plantach trwa rozpacz po spadku piłkarzy do czwartej ligi.

źródło: Echo dnia

Do zakończenia sezonu w trzeciej lidze łódzko- mazowieckiej pozostała jeszcze jedna kolejka. W sobotę o godz. 17 przed własną publicznością meczem z rezerwami płockiej Wisły Broń pożegna się z trzecią ligą. Mecz nie będzie miał większego znaczenia, bo po niedzielnej porażce z UKS SMS Łódź, zespół z radomskich Plant definitywnie stracił szanse na utrzymanie w lidze.

NA WNIOSKI PRZYJDZIE CZAS
W klubie, trwa rozpacz, ale nikt na razie nie szuka winnych degradacji. Nikt też nie uchyla się od odpowiedzialności. Zarówno trener Artur Kupiec, jak i prezes Artur Piechowicz w ostatnich wywiadach podkreślali, że czują się współwinni tego, że Broń osiąga tak słabe wyniki.
– Po ostatnim ligowym meczu przyjdzie czas na podsumowania i rozmowy na temat dalszej przyszłości. Chcemy rozmawiać zarówno z trenerem, jak i z samymi zawodnikami – mówi prezes Piechowicz.
Jesienią Broń zdobyła 15 punktów. Zespół oceniono bardzo słabo i wiosną miało być znacznie lepiej. Było gorzej, bo piłkarze zdobyli tylko 10 oczek.

DLACZEGO SPADLI?
W przerwie zimowej sprowadzono czterech nowych zawodników. Pomijając bramkarza Pawła Młodzińskiego, żaden z nich nie okazał się niestety wzmocnieniem drużyny. Michał Doliński rozegrał właściwie jeden mecz i doznał kontuzji. Dziś jest po operacji kolana. Ze zdrowotnymi problemami borykał się także Patryk Wajszczuk, natomiast Damian Sałek nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Drużynie stworzono doskonałe warunki do przygotowań. Piłkarze wyjechali na obóz. Potem w jedenastu zimowych sparingach odnieśli dziewięć zwycięstw i tylko dwa razy zremisowali. Pokonali między innymi drugoligową Nidę Pińczów, czy rezerwy kieleckiej Korony, które są liderami w trzeciej lidze świętokrzysko małopolskiej. Złośliwi twierdzą, że dobra postawa zespołu w zimowych sparingach całkowicie przyćmiła rzeczywistą wartość drużyny. Ligowe rozgrywki zweryfikowały prawdziwą wartość zespołu.

ZA SŁABI
Broń nie spadła dlatego, że często sędziowie jej nie sprzyjali, że drużyna borykała się z kontuzjami, że w wielu spotkaniach punkty uciekały dość pechowo. Broń spadła z ligi, bo po prostu była zbyt słaba na ten szczebel.
Artur Piechowicz, prezes Broni Radom:
– Bacznie przyglądałem się temu jak zimą wyglądały przygotowania zespołu, jakie zostały poczynione wzmocnienia, jak graliśmy w sparingach. Na tej podstawie w najczarniejszych snach nie myślałem, że spadniemy z ligi. Wydawało mi się, że 10 lokata jest w naszym zasięgu. Trudno. Stało się inaczej i trzeba wyciągnąć mądre wnioski i walczyć w przyszłym sezonie o powrót do grona trzecioligowców. Przerwa letnia jest krótka. Na pewno klub straci bardzo wiele po degradacji. Jednak trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i walczyć dalej – dodaje Artur Piechowicz.


– W ostatnich 25 latach piłkarze Broni Radom spadali o jeden szczebel niżej sześciokrotnie.
Sezon 1983/84 – spadek z drugiej ligi,
Sezon 1988/89 – spadek z drugiej ligi,
Sezon 1994/95 – spadek z trzeciej ligi,
Sezon 1997/98 – spadek z czwartej ligi (do klasy okręgowej),
Sezon 2001/02 – spadek z czwartej ligi (do Mazowieckiej Ligi Seniorów),
Sezon 2008/09 – spadek z trzeciej ligi.

PS. Tym artykułem redakcja www.bronradom.pl zaprasza kibiców Broni do konstruktywnej dyskusji na temat przyczyn spadku i planów na przyszłość. Mamy nadzieję, że najbliższy sezon będzie powtórką roku 1985 i 1999, gdy sezon po degradacji, Broń szybko wracała do poprzedniego szczebla rozgrywek.

PODOBNE WPISY