Trzeba zacząć przede wszystkim od tego, że ta runda była dla zarządu bardzo ryzykowna. Z klubu podczas letniej przerwy odeszło kilku piłkarzy, w tym trzech (W.Kupiec, P. Młodziński, D., Ciupiński), na których w poprzednich sezonach opierała się gra. Już w trakcie meczów sparingowych i porażek z Lublinianką Lublin, czy Granatem Skarżysko Kamienna, złośliwi przebąkiwali rychły spadek Broni.
– Podjęliśmy ryzyko i czekamy na efekty – mówił wtedy w mediach bardzo spokojnie Artur Piechowicz, prezes Broni.
Zarząd klubu wyznaczył drużynie cel miejsca 1-6 po rundzie jesiennej. Nawet trener Tomasz Dziubiński nie miał pewności, czy ten cel uda się wykonać. Szkoleniowiec miał zaledwie kilka tygodni, że wkomponować nowych zawodników. Na testowanie różnych taktycznych rozwiązań czasu już nie było.
Jeszcze przed sezonem z kadry ubyło dwóch juniorów, Sebastian Wichucki i Filip Menert. W kilku spotkaniach, gdy przyszły kartki i kontuzje, okazało się, że drużyna nie ma szerokiego składu. Pewne „siły osobowe” musiały być też kierowane na mecze juniorów w Centralnej Lidze.
POCZĄTEK OBIECUJĄCY
W pierwszym meczu Broń pokonała na wyjeździe 3:1 ekipę Huraganu Wołomin. Druga połowa była fantastyczna w wykonaniu Broni. W drugiej kolejce do 82 minuty nasz zespół prowadził 2:0 z Wartą Sieradz, która nawet nie oddała strzału na bramkę. Dwie kapitalne bramki Przemysława Różyckiego sprawiły, że Warta zabrała ze sobą punkt.
W sześciu następnych meczach Broń nie przegrała meczu. Zaliczyła świetne występy z MKS Kutno (3:1) i Startem w Otwocku (2:1). Bardzo dobry mecz drużyna zagrała w Aleksandrowie Łódzkim gdzie wygrała 5:1. Niestety zbyt często nasz zespół zawodził u siebie. Takie mecze jak ten z Żyrardowianką Żyrardów, GKP Targówek, gdzie były remisy, trzeba po prostu wygrywać. Drużynie ciężko grało się u siebie z zespołami, które broniły się siedmioma, czy ośmioma zawodnikami.
SPADEK FORMY
Broń tak jak większość drużyn w naszej lidze też miewała spadki formy. Tak jak nasz zespół tak również Legia II, Kutno, Warta, Omega, czy Lechia notowały sporo słabszych występów. Pierwszej porażki Bron doznała w Łodzi z rezerwami Widzewa. Gospodarze zagrali wzmocnieni kilkoma zawodnikami z pierwszej kadry, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Po kontuzji Mikołaja Skórnickiego nasz zespół grał słabo i zasłużenie przegrał ten mecz. Równie słabo było też w Kleszczowie z Omegą gdzie Broń nie oddała strzału na bramkę, a Ursus Warszawa też pokazał się z bardzo dobrej strony i zasłużenie zwyciężył z naszą drużyną.
Na szczęście tych wpadek było bardzo mało. Broń w słabej formie z dużymi obawami jechała do Wielunia i tam rozegrała jedno z najlepszych spotkań w ostatnich latach. W końcówce rundy zasłużenie przegraliśmy z Legią II, trochę szczęśliwie pokonaliśmy Pilicę, ale dobre spotkanie Broń zaliczyła z outsiderem, Mechanikiem Radomsko.
Szkoda, że na początek rundy rewanżowej był dla Broni tak pechowy. Najpierw remis z Huraganem Wołomin, a potem choroba przed meczem z liderem Wartą. W przypadku zwycięstwa nasza drużyna mogła przezimować na pierwszym miejscu i przygotowania do wiosny odbywałyby się w znacznie lepszych nastrojach.
Naszym zdaniem trzeba być zadowolonym z miejsca, które zajmuje Broń w tabeli. Drużyna ma jeden punkt straty do lidera i jeden mecz mniej. Tych straconych punktów można by szukać w meczach z Żyrardowem, Targówkiem, czy Huraganem i mały niedosyt jest. Z drugiej strony po tylu zmianach w drużynie, chyba tylko nieliczni spodziewali się, że to „załapie” tak szybko.
NOWE TWARZE
Warto jeszcze przyjrzeć się zawodnikom, którzy latem przyszli do Broni.
Kevin McMullen – amerykański golkiper godnie zastąpił Pawła Młodzińskiego. Dał się też szybko polubić jako człowiek. Mało który golkiper ma takie szybkie wyjścia do piłki i mało który gra tak świetnie nogami. Jednak Kevin miał świetnego zmiennika, Norberta Wnukowskiego.
Mikołaj Skórnicki – Zagrał w 15 meczach i szkoda trochę, że wypadł z powodu kontuzji. Dla ciekawostki napiszemy, że Broń z Mikołajem w składzie przegrała tylko jeden mecz z Legią II. W meczu z Widzewem doznał kontuzji przy stanie 0:0.
Paweł Ankurowski – dołączył do zespołu tuż przed samą ligę i trochę trwało, zanim w pełni zgrywał się z zespołem. Kilka spotkań zagrał w środku pomocy, w kilku na prawej obroni, a w końcówce rundy występował jako środkowy obrońca. Właśnie końcówkę rundy miał bardzo dobrą.
Aijibola Oshikoja – O Nigeryjczyka toczyliśmy kilka razy żartobliwe spory z trenerem Dziubińskim. Nas osobiście w większości meczów nie przekonał do siebie ten gracz. Sporo strat, sporo niecelnych podań. O ile w defensywie przy odbiorze piłki Adżi jest dość skuteczny, to jednak przy rozegraniu nie bardzo wie co zrobić z piłką. Zawodnika bronią występy w kilku wyjazdowych spotkaniach i chyba dlatego trener chce mu dać jeszcze szansę.
Łukasz Ślifirczyk – Kiedy słyszy się, że „gość” grał w ekstraklasowej drużynie, to można spodziewać się więcej. Łukasz faktycznie przeplatał lepsze występy ze słabszymi, ale jest po koszmarnej kontuzji i wiosną powinien „odpalić”. Ma ogromny potencjał i możliwości i w jego przypadku można zgodzić się z trenerem Dziubińskim, że jeśli solidnie przepracuje zimę, to Broń będzie miała z niego duży pożytek.
Mariusz Marczak – transferowy strzał w „dziesiątkę”. 11 bramek zdobytych jesienią mówi samo za siebie. Grał na tyle dobrze, że zawodnicy gości w końcówce rundy skupiali się wyłącznie na jego nogach i był on mocno poturbowany. Miał też kilka słabszych meczów, ale to jak każdy w naszej drużynie.
PRZEBIJAJĄ SIĘ WYCHOWANKOWIE
Jesienią w barwach Broni występowało 19 zawodników. Co ciekawe aż 11 z nich to wychowankowie Broni Radom.
Poniżej zestawienie naszych piłkarzy w oparciu o portal 90minut.pl, który tworzyło statystyki w sporej mierze na podstawie naszych relacji live.