Przegląd Sportowy o bałaganie w trzeciej lidze

Bardzo rzadko zdarza nam się stosować "prasówkę" - zamieszczać na naszej stronie całe artykuły prasowe, ale tym razem robimy wyjątek. "Przegląd Sportowy"- największa gazeta sportowa w Polsce- zamieścił artykuł " Wojna na górze, bałagan na dole", poświęcony sytuacji w naszej grupie trzeciej ligi. Autor Marek Wawrzynowski podaje to co się dzieje w łódzko- mazowieckiej grupie trzeciej ligi jako przykłąd organizacyjnego bałaganu.
 Odpowiedź na ten artykuł zamieszczono na stronie www.mzpn.pl, a poziom merytoryczny tej odpowiedzi pozostawiam już ocenie czytelników.

Wojna na górze, bałagan na dole

Dziś zamiast komentarza zagadka. W poprzednim sezonie III liga mazowiecko-łódzka liczyła 16 zespołów. Po sezonie dołączono do niej rezerwy Widzewa, ŁKS, Polonii i Legii. W związku z tym, że pierwsze zespoły ŁKS i Polonii nie dostały licencji, ich rezerwy wycofano z rozgrywek.

Doszły za to rezerwy Bełchatowa. Żeby liczba drużyn była parzysta, z urlopów w górach i na Mazurach ściągnięto amatorów z Żyrardowa i Przasnysza. Zespoły zagrały baraż. Z rozgrywek wycofał się jednak zwycięzca jednej z grup IV ligi, zespół z Paradyża, bo nie miał pieniędzy na III ligę. Na miejsce Paradyża miały wskoczyć Kwiatkowice, ale też nie miały pieniędzy, więc nie wskoczyły. Na razie wiele wskazuje na to, że utrzyma się w III lidze Warta Sieradz, która co prawda spadła już trzeci raz z rzędu, ale zawsze ma dobre rozdanie przy zielonym stoliku – tu ktoś nie dostanie licencji, tam kogoś nie stać. Nie wiadomo, co z tym fantem zrobić, bo licencji może nie dostać też Targówek.

Pytanie: Ile zespołów będzie liczyła III liga mazowiecko-łódzka?

Jeśli ktoś zaczął liczyć, proponuję się wstrzymać. Nie ma to sensu. Można strzelać. Otóż nikt nie wie, ile zespołów będzie liczyć ta grupa. W każdej chwili może ktoś dostać licencję albo jej nie dostać.

Wystarczyłoby niemieckim sposobem pierwszą turę licencyjną przeprowadzić w styczniu, co w razie negatywnej oceny dałoby klubom szansę dostosowania się do kolejnej tury, mającej miejsce pod koniec sezonu. Ale nikt na to nie wpadł i jest jak jest. Bardzo dobrze, że wymogi licencyjne są ostro egzekwowane, ale gdyby robiono to z głową, trenerzy mogliby spokojnie przygotować się do sezonu, a chłopcy z Przasnysza nie straciliby bezsensownie swoich wakacji.

Sytuacja powinna też być alarmująca dla związku. Dlaczego nikt nie chce awansować z IV ligi? Cóż to za straszna kara ten awans? Wynika to z tego, że w związkach okręgowych nikt nie zawraca sobie głowy problemami klubów. Mazowiecki ZPN ma ponoć na kontach 7 mln złotych, a kluby ledwie dyszą, oddychają rękawami. Żeby choć za promil tych pieniędzy trenerzy dostawali jakieś unikalne materiały. Ale nie. Horrendalne opłaty za sędziów, rejestracje zawodników, pieniądze za transfery. Na każdym kroku trzeba kombinować, jak przeżyć kolejny miesiąc. Awans, jeśli nie masz bogatego sponsora, jakiegoś lokalnego biznesmena, to przekleństwo dla wielu małych klubów. Znowu działacze są najważniejsi.

Na górze PZPN trwa wojna między prezesami (i to o liczbę delegatów, a więc coś, co kibica kompletnie nie interesuje). Na dole bałagan, jak zwykle.

 
Marek Wawrzynowski

PODOBNE WPISY