Przemek w sezonie 2003/04 feralnie trafił do Korony Kielce. Jak ustaliła prokuratura, w owym sezonie klub kupił niemal wszystkie mecze. Na ławie oskarżonych zasiadło 43 osoby związane z procederem w kieleckim klubie, w tym piłkarze, działacze sędziowie, trenerzy. Cichonia sąd skazał we wrześniu 2009 roku na półtora roku więzienia z zawieszeniem na trzy lata. Wydział Dyscypliny PZPN zawiesił zawodnika na rok.
Przemysław Cichoń jest mocno przygnębiony całą sytuacją. Co do winy i czynu nie zamierza dyskutować, bo do wszystkiego przyznał się dobrowolnie w prokuraturze.
Przemysław Cichoń: – Strasznie mi przykro z tego powodu. Dziękuję zarządowi i kibicom Broni Radom, że mi zaufali i że dano mi szansę gry. Starałem się na boisku odwdzięczyć możliwie jak najlepiej. Ubolewam jedynie nad faktem, że po boiskach w wyższych ligach biega szereg zawodników, których wina jest niewspółmierna do mojej, a niestety tylko ja trzecioligowy gracz stałem się ofiarą Wydziału Dyscypliny PZPN. Poza tym nie dostałem zakazu gry z sądu, czy od prokuratora. Nikomu nic nie wręczałem, ani nie obiecywałem. Uważam się za ofiarę tego systemu. Przepraszam kibiców Broni i władze klubu, że wizerunek klubu nieco ucierpiał przez tą sprawę.
Artur Piechowicz, prezes Broni: – Drużynie będzie brakowało Przemka, bo był jednym z najlepszych zawodników i w ciągu półtora roku opuścił tylko jeden mecz z powodu kontuzji. Jednak bardziej mi żal jego jako człowieka. To bardzo serdeczny chłopak, który stał się ofiarą tego całego korupcyjnego procederu. Nigdy nie traktowaliśmy go jako osoby skazanej, gorszej niż inni, bo dał się poznać jako wyjątkowo sympatyczny chłopak. Chcemy, żeby nadal był z drużyną. Na razie jako kibic, ale jest to dobry duch drużyny i nie zostawimy go z problemami.