To nie był dobry mecz w wykonaniu naszej drużyny. W pierwszej połowie nie licząc strzału Eliana Hernandeza, ani razu nasz zespół nie zagroził bramce rywala. Kilka razy gdzieś w zamieszaniu i przy stałych fragmentach mocniej zabiło serce, ale nie były to groźne akcje. Również Pelikan przed przerwą grał słabo. Jeden groźny strzał z rzutu wolnego.
Wydawało się, że druga połowa będzie lepsza i była…ale tylko w wykonaniu przeciwnika. Łowiczanie atakowali, grali wysoko, a Broń próbowała kontrować, ale grała bardzo chaotycznie, niedokładnie. W 65 minucie sędzia podyktował rzut karny. To już trzeci karny, w trzecim meczu z rzędu. W naszej szesnastce gramy zbyt agresywnie. Na szczęście mamy w swoich szeregach Jakuba Kosiorka który obronił strzał Wawrzyńskiego.
Goście atakowali. W 88 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Pelikan zdobył gola i tu ponownie uśmiechnęło się do nas szczęście, bo autor bramki był na spalonym.
Remis w meczu, w którym nie stwarza się żadnej groźnej okazji, powinien cieszyć. Poprzednie pojedynki pokazały, że Broń potrafi grać w piłkę, więc jednorazowa słabsza dyspozycja to normalna sprawa.