– Tak rzeczywiście trafił nam się w klubie bardzo utalentowany rocznik, ale złożyło się na to dwie rzeczy. Kiedy ruszało Piłkarskie Przedszkole w Broni to rodzice przyprowadzali do nas 3-4 latki, praktycznie do zespołu dołączyły wszystkie perełki z miasta i z regionu. Poza tym dzieci dobrowolnie raz w tygodniu pojawiają się dodatkowo na zajęciach z doskonalenia techniki. To im bardzo pomaga. Kiedyś technikę wyrabiało się na podwórku, pod trzepakiem, teraz dzieciom trzeba serwować dodatkowe zajęcia – mówi Mariusz Lis, który wraz z Tomaszem Kołodziejczykiem prowadzą rocznik 2011 w Broni.
Chłopcy w ostatnim czasie wygrali radomską ligę po raz drugi z rzędu. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że grają z rok starszymi. Wygrali turnieje Orlik Cup, Młodzik Cup z kompletem zwycięstw. Pokonali też stołeczną Legię, która w tej kategorii zdobyła latem mistrzostwo Polski. Z kolei w ostatni weekend zwyciężyli w Warszawie turniej „Irzyk Cup”, wygrywając między innymi z Juniorem Białystok, Zniczem Pruszków, SEMP Warszawa, czy też Escolą Varsovią.
Chłopców obserwują już inne kluby. Wspomniana Legia już teraz zaprasza do siebie kilku graczy Broni, a Escola chce do Barcelony wysłać na testy utalentowanego, Jakuba Siwka. Co ciekawe w mieście drużyna ma problem z wynajęciem hali, a rodzice chodzą od sponsora, do sponsora, aby załatwić sprzęt i pieniądze na wyjazdy.
– Ciekawostką jest fakt, że ci chłopcy przez dwa lata nie przegrali jeszcze żadnego meczu. Ja jednak cały czas im powtarzam, że niczego jeszcze nie osiągnęli i przyjdzie taki moment, że przegrają. Rodzice są bardzo mocno zaangażowani w rozwój tej drużyny, ale ja staram się przykładać trochę lodu na głowę. Mają po siedem lat. Dla nich najważniejsze, aby byli dobrymi ludźmi. Być może niektórzy będą grać w piłkę, ale dla mnie sukcesem będzie też jeśli będą dobrymi uczniami i będą dobrze wychowani – dodaje trener Mariusz Lis.
Więcej zdjęć TUTAJ (echodnia.eu)