– Podziękowałem chłopakom w szatni za to jak podeszli do tego meczu. Wygrać 10:0 bez względu na jakim poziomie, czy to ekstraklasa, czy niższe ligi, to zawsze budzi szacunek i jest to świetny wynik – mówił po meczu trener Broni, Artur Kupiec.
Perła Złotokłos miała dogodną sytuację w drugiej minucie. Potenm jeszcze raz interweniował Michał Kula. Wbrew temu co pokazuje wynik, zawodnicy ze Złotokłosu próbowali, walczyli, chcieli zmazać plamę. Popełniali jednak kardynalne błędy, a z takich prezentów korzystali nasi zawodnicy.
Po meczu trener Perły, Jacek Rzepliński odmówił przyjścia na konferencję. Rozumiemy tego szkoleniowca i nie dziwimy się, że ciężko byłoby powiedzieć cokolwiek przed kamerami. Przyszedł za to Kamil Czarnecki. Zdobył trzy gole, a mógł dużo więcej, ale kilku przypadkach wolał dograć do partnerów. Jako zawodnik pokazał wielką klasę, bo przecież ma szansę na króla strzelców, ale wolał oddać piłkę kolegom.
– Ja już byłem królem strzelców tej ligi, grając w Szydłowiance. Teraz interesuje mnie wynik i drużyna. Intersuje mnie awans – powiedział Kamil Czarnecki.
I jeszcze łyk historii. W 1951 roku drużyna Broni wygrała ze Stalą Ostrowiec Św. 11:1. Rok później w 1952 roku sezon był rekordowy i podobne wyniki padały jeszcze kilkakrotnie. Wygrana 15:0 w rozgrywkach klasy A, nad LZS Jedlnia, 14:0 ze Spójnią Radom i 12:0 z Kolejarzem Radom. Ostatni raz w 2000 roku gdy graliśmy o awans do IV ligi wygraliśmy na wyjeździe 11:0 z Malchemem Chynów (Dryglewski 3, Kucharski 2, Grymuła 2, Cichawa, Szałaj (z karnego), Pawłowski. To był bardzo pamiętny mecz…