Pierwsza połowa była słaba w wykonaniu obu zespołów. Broń atakowała, Błonianka się broniła i pojedynek wyglądał jak futbolowe szachy. Sytuacji bramkowych nie było praktycznie żądnych, poza poprzeczką Przemka Nogaja. Zespół kompletnie nie miał pomysłu jak sforsować defensywę rywala.
Dużo lepiej Broń wyglądała w drugiej połowie. Widać było, że w szatni trener dosadnie wyjaśnił zawodnikom jakie są ich zadania. Już pierwsze dwie akcje mogły zakończyć się golem, tymczasem…to Błonianka objęła prowadzenie. Po rozegraniu rzutu wolnego, Ozimek daleko podał piłkę, ta leciała bardzo długi i nikt jej nie wybił. Przypadek, gapiostwo, może trochę pecha.
Najważniejsze, że zespół nie załamał się stratą gola. Tydzień wcześniej w meczu z Mazurem Karczew Broń nie otrząsnęła się po golu i za moment straciła kolejnego. Tymczasem mówiąc dosadnie i po męsku, piłkarze pokazali, że mają jaja. Mocno zepchnęli rywala pod własną bramkę i po składnej akcji z 17 metrów Emil Więcek idealnie trafił do bramki.
W 76 minucie zagapił się sędzia liniowy, puścił 2-metrowy spalolny i Sieński znalazł się sam na sam z Młodzinskim. Na nasze szczęście piłka ominęła słupek. Za chwilę było już 2:1. Najmłodszy na boisku Maciej Kencel (rocznik 2000) uderzył z dystansu, piłka odbiła się jeszcze od obrońców i wpadła do siatki.
Jeszcze w 88 minucie zagapiła się nasza obrona i Paweł Młodzinski ratował zespół od straty bramki. Najważniejsze, że nasza drużyna dowiozła wygraną do końca.
Za tydzień nasz zespół zagra w Pruszkowie z rezerwami Znicza.
skrót wideo już niebawem