Pierwsza połowa ku zaskoceniu pbliczności mogła się dobrze zacząć dla Broni. Pogubiła się defensywa Legii, a Kacper Jedynak w otatniej chwili uderzył, ale też nie zorientował się, że może mieć taka szansę. Przed przerwą Broń już nie miała sytuacji, a grę prowadzili przyjezdni. Tacy zawodnicy jak Cierzniak, Jodłowiec, Atiz, Nagy, Niezgoda, pokazali, że nad trzecią ligą mają ogromną przewagę w umiejętnościach.
Nasz zespół stracił bramkę w 29 minucie. Trochę pechowo, bo skiksowała piłka przed naszym obrońca i nie udało się czysto trafić w futbolówkę. Jarosław Niezgoda skorzystał z prezentu i było 0:1.
Przed przerwą mieliśmy w bramce Jakuba Kosiorka i trochę szczęścia. Nasz bramkarz popisał się trzema wyśmienitymi interwencjami, a w 44 minucie po uderzeniu z rzutu wolnego, piłka odbiła się od słupka.
W 52 minucie było 0:2. Legia przeprowadziła świetną akcję, podczas której trochę zapachniało ekstraklasą. Trzy, cztery podania i Waniek ładnym strzałem po ziemi nie dał szans Kosiorkowi.
Utytułowani gracze ze stolicy z biegiem minut trochę już oszczędzali siły, a nasz zespół bardzo ambitnie próbował grać do samego końca. W 76 minucie pierwszy groźny strzał na bramkę rywala oddał Emil Więcek, ale piłka o kilka milimetrów przeszła nad poprzeczką. Chwilę później sędzia nie podyktował rzutu karnego dla Broni po tym jak jeden z zawodników Legii dotknął piłkę ręką w polu karnym. W samej końcówce najpierw Przemek wicik uderył z wolnego i piłka wypadła z rąką Cieżniaka i ten uratował drużynę w ostatniej chwili. Dobrą okazję miał też Kamil Czarnecki, a dwukrotnie z dystanu uderzał jeszcze debiutujący w Broni, Tomek Zagórski. Nie udało się, choć trzeba przyznać, że za ambicje i ten charakter nasza drużyna zasłużyła na honorowe trafienie.
Po dwóch kolejkach nie mamy punktów, ale ten mecz z tak mocną Legią wlał sporo optymizmu. Już w środę gramy w ogledłym Morągu!