Sparta Jazgarzew – Broń 2:1

Czarny prima aprilis

“Czy to prima aprilis?” – często pytali kibice śledzący w internecie pucharowy mecz czwartoligowej Sparty Jazgarzew z Bronią. Niestety, ani wynik, ani opis gry naszych piłkarzy nie były kwietniowym żartem.

Sparta
zajmuje ósme miejsce w czwartej lidze, nie spisując się w niej rewelacyjnie. O
wiele lepiej gra w Pucharze Polski- w poprzedniej rundzie wyeliminowała wyżej
notowaną Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Mimo to, mająca w planie obronę trzeciej ligi
była faworytem meczu.

Pierwsza
połowa był jak mecz z Irlandią i można śladem komentatorów powiedzieć- „ dawno niej
widzieliśmy tak słabo grającej Broni” . Katastrofalne błędy w obronie, które już
w pierwszych minutach mogły przynieść prowadzenie gospodarzom, a na efekty nie
trzeba było długo czekać. W czternastej
minucie nasi obrońcy czekali na gwizdek sędziego, sygnalizującego spalonego, co
skrzętnie wykorzystał Mariusz Kłosiewicz i bez problemu skierował z najbliższej
odległości piłkę do bramki.

Pięć
minut później kuriozalne nieporozumienie Kędzierskiego z obrońcami znów
wykorzystał Kłosiewicz, strzelając drugiego gola.

Przez
kolejne minuty pierwszej połowy atakowali gospodarze, nasi piłkarze tracili
piłkę w środku i co chwila robiło się groźnie pod naszą bramką. Dwukrotnie
piłka była wybijana tuż sprzed linii bramkowej.

W
44 minucie mogło być już po meczu. Kolejny błąd obrony, zmuszający do
pociągnięcia przeciwnika za koszulkę w polu karnym, co zakończyło się
podyktowaniem „ jedenastki”. Wojtek Kędzierski, który do tej pory miał spore
problemy ze wstrzeleniem się w rytm meczu ( zresztą jak cała drużyna), pewnie
złapał strzał skierowany w światło bramki.

To
chyba nieco obudziło naszych piłkarzy, którzy w ciągu kolejnych dwóch minut stworzyli
trzy groźne sytuacje pod bramką przeciwnika, które mogły zakończyć się golem. Cały komentarz do gry naszej drużyny niech stanowi
fakt, że pierwszy strzał na bramkę przeciwnika Broń oddała w 45 minucie meczu.

W
przerwie nastąpiły dwie zmiany – Marcin Trojanowski
zastąpił Wojciecha Kupca, a Chudziński wszedł za Kościelniaka. Tę połowę Broń rozegrała lepiej- nie było błędów
w obronie, zaczęła grać szybciej, choć po kilku minutach wróciła sytuacja z
pierwszych 45 minut- to Sparta atakowała, grała ambitniej.

W
końcu w 65 minucie nasza drużyna mocno przycisnęła. Najpierw po dośrodkowaniu z
wolnego z 30 metrów, obrońcy Sparty wybili piłkę na aut. Wrzucona w pole karne
piłka z autu została wybita na rzut rożny. Wreszcie dośrodkowanie z rzutu
rożnego trafiło na głowę Pawła Lewandowskiego, który trafił do bramki.

Od
tego momentu nasi piłkarze gonili wynik, grali szybciej, Sparta broniła
rezultatu, ale pod jej bramką było coraz groźniej- w 73 minucie trzech naszych
piłkarzy znalazło się przed bramkarzem po nieudanym offsidzie, niestety,
żadnemu z nich nie udało się umieścić jej w siatce. To była najgroźniejsza
sytuacja Broni w całym meczu. Kilka minut później po zamieszaniu na polu karnym
piłka znów znalazła się na piątym metrze od bramki i …została strzelona obok Niestety
nie pomogły zmiany doświadczonych na młodych- Kocona za Rogalę i Wajszczuka za
Grymułę.. W końcu w 90 minucie bardzo ładny strzał rozpaczy z 10 metrów trafił
z słupek. Ostatnie sekundy to mądra obrona Sparty daleko od własnej bramki,
łącznie z sytuacją, gdy Kędzierski musiał sam na sam interweniować poza polem
karnym.

Pucharowy
mecz miał być podniesieniem morale po ligowej porażce. Okazał się prawdziwie
przygnębiający. W sobotę okazało się, że jedna dobra połowa nie wystarczy do
zdobycia punktów w trzeciej lidze. Dzisiejszy mecz udowodnił, że niezła jedna
połowa nie wystarczy na dobry rezultat nawet w meczu z czwartoligowym średniakiem.
Oby nasza drużyna jak najszybciej podniosła się z tego dołka.

Ps. Przepraszamy osoby śledzące relacje w panelu live za dodatkowe emocje. Ktoś wykorzystał techniczny błąd redakcji i urzadził soboe prawdziwy prima aprilis.