Szkoda punktów. Nie odwracamy się od zespołu

Z ogromnym niedosytem i sportową złością nasi piłkarze wracali w niedzielę z Grodziska. Przez ponad godzinę grając z przewagą, mając kilka dogodnych sytuacji, dali sobie strzelić dwie bramki i przegrali. Zimę spędzimy na trzecim miejscu. Chyba bardziej martwią komentarze kibiców, którzy Broniarzami są tylko po wygranej. Prawda jest taka, że wygrywamy wszyscy i przegrywamy wszyscy, a "Broniarzem się jest, a nie bywa".

Początek spotkania była słaby i chaotyczny w wykonaniu naszych zawodników. Przez pierwszy kwadrans ciężko było naszym graczom złapać odpowiedni rytm. To Pogoń częściej atakowała, ale sytuacji bramkowych nie było. Groźnie było w 20 minucie, gdy Michał Kula przypadkowo faulował przeciwnika na 17 metrze. Rywal trafił w mur. Z biegiem czasu to Broń zaczęła śmielej atakować. Dobre okazje mieli Kamil Czarnecki, Przemek Wicik i Piotr Nowosielski.
W 29 minucie Panufnik drugi raz ostro faulował i sędzia pokazał mu drugi kartonik. Grając w przewadze zdecydowanie grało się łatwiej, ale w ataku pozycjnym nasza drużyna długo nie potrafiła znaleźć recepty na gospodarzy.
W 70 minucie Kamil Czarnecki trafił w poprzeczkę. Ataki Broni nie ustawały i wydawało się, że bramka jest tylko kwestią czasu. Pogoń nastawiła się na kontry i ten element gry udało się gospdarzom perfekcyjnie. W 76 minucie po naszym rzucie rożnym gospodarze wyszli z szybką kontrą, której nie udało się zatrzymać.
Po stracie gola trener Artur Kupiec dokonał kilku zmian, ale niestety nie pomogli. Broń atakowała, ale czego brakowało, żeby ta piłka wpadła do siatki. W doliczonym czasie gry te ataki były już rozpaczliwe. Trwała gonitwa za wynikiem, ale ponownie defensorzy Pogoni wybili piłkę i wynik ustalił Michał Strzałkowski. Pogoni należą się gratulacje, bo wykazali się dużą determinacją i zapracowali na te punkty.
Jeśli chodzi o nasz zespół, to nie można robić tragedii, bo strata pięciu punktów nie jest duża. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas.
– Nie chcę na gorąco mówić o tym co nas czeka zimą. Musimy ochłonąć i na spokojnie dokonać analizy – powiedział trener Artur Kupiec.
I jeszcze tylko jedno zdanie do kibiców, którzy ochoczo używają słów „hańba, kompromitacja”. Kto był na meczu ten wie, że zespół włożył mnóstwo serca i starał się z całych sił, aby osiągnąć wynik. Każy z zawodników mocno przeżył tą porażkę. Nie udało się, bo taki jest sport. Została jeszcze druga połowa sezonu. Prawdziwi kibice nie odwracają się od klubu.

Wkrótce zdjęcia i rozmowy z treneremi

PODOBNE WPISY