Szkoda straconych punktów…(FOTO)

BROŃ RADOM - SOKÓŁ ALEKSANDRÓW ŁÓDZKI 2:3 (1:2)
Bramki: Paterek 3, Kventsar 90 - Miller 34, 79, Cempa 45,
Broń: Młodziński - Góźdź (84 Pietralski), Gorczyca, Kventsar, Wicik, Leśniewski (83 Stefański), Nogaj (64 Więcek), Imiela, Czarnota, Paterek, Czarnecki.
Sokół: Lemanowicz - Bogołębski, Pecyna, Głowiński, Ślęzak, Kaczmarek (89 Rogalski), Cempa (85 Kupisz), Miller, Knera, Gieraga, Żwir (68 Sarafiński).
Broń przegrała i schodziła z boiska ze spuszczonymi głowami. Szkoda, wielka szkoda, że nie udało się zdobyć punktów, bo tak jak pisaliśmy w zapowiedziach, Sokół nie okazał się taki straszny i był do "ugryzienia". Pewnym pocieszeniem jest na pewno fakt, że zobaczyliśmy walczącą drużynę, zespół, który ambitnie atakował, do samego końca i za to należą się duże brawa. Niestety w piłce za walory estetyczne punktów się nie przyznaje i podobnie jak w Skierniewicach, jeden indywidualny bład podciął skrzydła całej drużynie.

FOTOGALERIA NA NASZYM FACEBOOKU TUTAJ

Zaczęło się dobrze dla naszej drużyny. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, najwyżej wysokoczył Konrad Paterek i strzałem głową dał prowadzenie naszej drużynie. Do 34 minuty Sokół próbował odrobić straty, częściej był w posiadaniu piłki, ale nie stworzył sobie żadnej groźnej sytuacji bramkowej. Za to w 30 minucie po ładnej kontrze mogło być 2:0, ale strzał Przemka Nogaja obronił golkiper gości.
Niestey w 34 minucie przy stałym fragmencie i zamieszaniu, sprytnie stojąc tyłem do bramki uderzył przewrotką Miller i było 1:1.
Stracony gol nie podłamał naszych zawodników. Mecz stał się otwarty, ciekawy, zespoły nie kalkulowały, ale w 45 minucie Cempa strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dał prowadzenie gościom.
Druga połowa toczyła się z przewagą Broni. Dwukrotnie przed szansą był Adam Imiela, dwukrotnie groźnie z rzutów wolnych strzelał Przemek Wicik. W 79 minucie Wojtek Gorczyca dał sobie zabrać piłkę na 16 metrze i było już 1:3.
Nasz zespół walczył do końca. W ostatniej minucie po uderzeniu Kamila Czarneckiego, najbliżej był Maksim Kevntsar i dobił piłkę wybitę przez bramkarza.
Szkoda, że się nie udało, bo przed naszym zespołem bardzo ciężki kalendarz, a punkty są drużynie potrzebne.

Wkrótce zdjęcia i wideo