Twardziel jakich mało

Przeraźliwy krzyk, pęknięty ochraniacz na nodze i krew. Tak w 55 minucie w sobotę wyglądała sytuacja do której doszło podczas meczu Concordia - Broń. Po niej Maciek Czachór długo się nie podnosił. Dziś...normalnie już trenował.

Wszystko wyglądało bardzo dramatycznie. Pomocnik Concordii wjechał wyprotowaną nogą w piszczel Maćka Czachóra. Starcie było tak silne, że pod getrą polała się krew. Nasz obrońca długo się nie podnosił. – Noga złamana jak nic – dało się usłyszeć z trybun.

Na szczęście szybko okazało się, że Maciek to twardziel. Dotrwał do końca meczu, a po nim powiedział: – Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby mogło mnie zabraknąć w nasępnym meczu.

Na szczęście noga jest tylko stłuczona. Maciek normalnie w poniedziałek trenował i w sobotę wystąpi z Pilicą Przedbórz Oby tylko zagrał na podobnym poziomie jak w Zelowie czy Piotrkowie. Kto widział, ten wie, że z tego gracza Broń ma jak na razie spory pożytek.

PODOBNE WPISY