Wstyd było przegrać ten mecz

Wulkan Zakrzew - Broń Radom 1:0 (0:0).

1:0 Radosław Senator 58 z karnego.

Wulkan: Kuczera - Siara, Bączek, Senator (70 K. Rawa), Kociński Lament (90 Zając), Kocon (30 Godlewski), Pokropek, P. Rawa, Sieradzki, Lesisz.
Broń: Młodziński – Zieliński (65 Rdzanek), Kośmicki, W. Kupiec, Kozieł (78 Kościelniak), Doliński, Sałek, Dziubiński (55 Chudziński), Kozubek, Ciupiński, Rogala (55 Jagodziński).

Niemiłą niespodziankę sprawili nam w piątkowe popołudnie nasi piłkarze. Choć mieli szereg dogodnych okazji do zdobycia gola, to przegrali z Wulkanem Zakrzew 0:1.

Czy można pisać źle o Broni na oficjalnej stronie? Oczywiście, że można. A nawet trzeba. Po takim meczu kiedy kandydat do awansu przegrywa z zespołem walczącym o utrzymanie i to w dodatku NA WŁASNYM BOISKU, wielu ludziom jest po prostu wstyd.

Staramy się znaleźć pozytywy po takim spotkaniu, ale jest naprawdę ciężko. Ambicja, zaangażowanie, zostawianie zdrowia na murawie? To wszystko było na placu. W końcu jak powiedział jeden z trenerów ekstraklasy „taka ich praca i zas…ny obowiązek, aby harować na boisku”. Ale czy kibice wyszli ze stadionu zadowoleni, bo drużyna walczyła? Na pewno nie.

– Nic nas nie usprawiedliwia – krótko skwitował mecz, Robert Rogala, kapitan naszego zespołu.

Jak długo można tłumaczyć brak goli w wybornych sytuacjach? Że zabrakło precyzji, szczęścia, że golkiper rywala miał dzień konia? Problem zdobywania goli zaczął się od meczu sparingowego z Powiślanką (0:0). Tydzień temu się powtórzył z UKS Łady, ale wtedy na szczęście Damian Sałek wstawił głowę udało się wygrać i zatrzeć złe wrażenie. W meczu z Wulkanem znowu to samo. Multum dogodnych okazji do strzelenia bramki, z których żadnej nie udało się wykorzystać. Gdzie podziała się skuteczność Daniela Ciupińskiego z rundy jesiennej? Gdzie podziała się skuteczność Roberta Rogali z meczów sparingowych? Co wniósł po przerwie Arek Chudziński, który mało co nie wybił szyby swoimi strzałami na warsztatach budowlanki. A Wojtek Jagodziński? Kręcił się bezproduktywnie z piłką wokół własnej osi. Ależ oczywiście, że wszyscy chcieli i bardzo chcieli….ale tak jakoś wyszło, że Wulkan wygrał.

Napastnicy nie potrafili wykończyć żadnej z sytuacji, środek pola nie istniał, boczni pomocnicy zostali skutecznie zneutralizowani przez graczy Wulkana. I może do defensywy byśmy się nie czepiali, gdyby nie fakt, że dali się uśpić Maciejowi Lesiszowi w 58 minucie i ten popędził z piłką na bramkę i „zarobił” karnego. Fatalnie spisywał się w tym spotkaniu sędzia Molęda, ale rzut karny był ewidentny. Poszczęściło się naszemu bramkarzowi Pawłowi Młodzińskiemu, bo powinien za ten faul zobaczyć czerwoną kartkę.

Prawda jest taka, że o sile Wulkana oprócz wypożyczonych z Radomiaka piłkarzy (Lesisz, Kuczera), stanowili byli zawodnicy Broni. Michał Kociński i Hubert Siara świetnie radzili sobie w defensywie. Mądrze grał zdobywca jedynego gola, Radek Senator. Szkoda tylko, że w 30 minucie kontuzji doznał Paweł Kocon, bo on również miał coś do udowodnienia w tym meczu.

Było fatalnie. Jest wstyd, gorycz, żal, smutek, Historyczny, pierwszy mecz na tym boisku wypadł żałośnie również na trybunach. W ostatnim kwadransie gry, kiedy zespół najbardziej potrzebował wsparcia, to fani coś tam „bąkali” pod nosem. Czy za tydzień w Grójcu pomogą drużynie, to pewnie się okaże. Najważniejsze, żeby drużyna do następnej soboty sama sobie mogła pomóc, bo strata punktów z Mazowszem…. Nawet nie chce się pisać o tym co mogłoby się stać

PODOBNE WPISY