Na inaugurację
Mazowieckiej Ligi Juniorów Młodszych przyszło się naszemu zespołowi zmierzyć z KS
Wesoła. Wszyscy zastanawialiśmy się jak po letnich, sporych ruchach kadrowych
wypadną podopieczni Tomasza Dziubińskiego i Mirosława Peresady. Jeszcze wczoraj
trwały formalności z uprawnieniem do gry bramkarza Praska, który w ostatniej
chwili został pozyskany z Radomiaka. I właśnie ten zawodnik po nerwowym
początku w naszym wykonaniu mógł się wykazać sporymi umiejętnościami. Już w 3
minucie spotkania niezdecydowanie naszych obrońców wykorzystał napastnik gości
– Szymański i wychodził na czystą pozycję, naszemu golkiperowi nie pozostawało
nic innego jak go sfaulować. Sędzia bez wahania odgwizdał rzut karny, do
którego egzekwowania podszedł sam poszkodowany. Naszemu bramkarzowi udało się
jednak sparować jego strzał. Ta sytuacja zadziałała mobilizująco na nasz
zespół, którego ataki zaczęły się zazębiać. Na efekty naszej dominacji nie
trzeba było długo czekać – już w 6 minucie Śmielak mocnym, precyzyjnym strzałem
z narożnika pola karnego wyprowadził nas na prowadzenie. Teraz to goście
zaczęli nieśmiało przejmować inicjatywę, ale nasi zawodnicy umiejętnie
rozbijali ich ataki i inicjowali własne. Zwieńczeniem okresu naszej mądrej gry
była bramka zdobyta w 30 minucie przez Budzińskiego. Teraz to goście, jeśli
myśleli jeszcze o korzystnym wyniku musieli zdecydowanie zaatakować. Trzeba
przyznać, że zawodnicy KS Wesoła starali się zdobyć bramkę kontaktową, ale
nasza drużyna grała bardzo pewnie. Gdy po 40 minutach sędzia zakończył I
połowę, wydawało się, że mecz ten jest już rozstrzygnięty. W takim przekonaniu
utwierdzał też początek II połowy, w którym to zawodnicy gości nie mieli żadnej
koncepcji na przeprowadzenie akcji ofensywnej, natomiast nasi gracze co chwila
stwarzali sytuacje bramkowe. I gdy wydawało się, że lada chwila Broniarze muszą
zadać rywalowi decydujące trafienie, które definitywnie pozbawiłoby gości szans
na korzystny rezultat, to jeszcze raz dało o sobie znać stare, piłkarskie
porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. W 61 minucie goście przeprowadzili
pierwszą składną akcję w II połowie, która przyniosła im bramkę kontaktową.
Nasza formacja defensywna dała się „rozklepać” zawodnikom gości i nieszczęśliwy
wykonawca rzutu karnego mógł się częściowo zrehabilitował za niestrzelony rzut
karny. Do końca meczu pozostawało 19 minut i niby nadal byliśmy stroną
dominującą, ale teraz już goście, nie mając nic do stracenia zaczęli śmielej
atakować i trzeba przyznać, że kilka razy udało im się napędzić naszej drużynie
strachu. Broniarze w ostatnich minutach też mieli sytuacje na postawienie
symbolicznej kropki nad „i”, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść
do siatki gości. Po zakończeniu spotkania obaj nasi trenerzy nie szczędzili
zawodnikom Broni pochwał za dobrą grę, ale zganili ich też za nonszalancję w
akcjach ofensywnych, bo gdyby gościom udało się w końcówce umieścić piłkę w
siatce Broni to w meczu, w którym zdecydowanie dominowaliśmy nad rywalami i
stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji bramkowych nie zdobylibyśmy kompletu
punktów.