Wywiad z nowym trenerem

Dariusz Różański we wtorek poprowadził pierwszy trening z zespołem Broni. Od lat pracuje w klubie z ulicy Narutowicza, od zawsze miał klub  w sercu i wziął posadę w bardzo trudnym momencie, bo przecież spadek do czwartej ligi poniekąd będzie musiał zapisać na własne konto. Wierzymy jednak, że dla tego trenera drużyna da się "pokroić", będzie walczyć za klub i poprawią się nastroje wokół Broni. Trener Dariusz Różański zgodził się na pierwszy wywiad.

* Gratulujemy! Długo pan się zastanawiał nad skorzystaniem z propozycji objęcia drużyny Broni?
– Szczerze mówiąc…nie było się nad czym zastanawiać. Kiedy zacząłem trenować w Broni jako piłkarz, marzyłem, aby kiedyś zagrać w pierwszej drużynie. Potem, gdy rozpocząłem tutaj pracę w roli trenera młodzieży, marzyłem, że kiedyś będę mógł poprowadzić pierwszy zespół. Cieszę się, że dostałem taką szansę. To w pewnym sensie duże wyróżnienie i szansa dla mnie.

* Dostał pan tą szansę w bardzo trudnym momencie, kiedy spadek drużyny jest juz praktycznie przesądzony.
– Zgadza się. W dodatku zespół przegrał aż 0:8 i po takim ciosie będzie bardzo ciężko odmienić drużynę. 

* Jakie działania poczyni pan w pierwszej kolejności?
– Przede wszystkim chodzi o poprawę atmosfery wokół zespołu i odbudowanie zaufania kibiców. To zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Postaramy się to zmienić.

* Pełniąc rolę asystenta pana trenera Grzegorza Dziubka, poznał pan zespół. Szykują się duże zmiany w kadrze?
– Poznałem zespół i najbardziej boli mnie to, że w niektórych meczach jedni walczyli na boisku, a inni nie. Ja chcę zespół widzieć walczaków, ambitnych wojowników. Kibice zwrócili nam uwagę po powrocie z Łodzi, że można spaść z ligi, ale z honorem, godnością. Ja się zgadzam z tym. Jeśli przegramy mecz i będziemy walczyć, to nikt nigdy nie zarzuci nam braku ambicji.

* Można się spodziewać dużych zmian w meczu pucharowym z Pilicą w Białobrzegach.
– Tak w tym meczu zajdą spore zmiany taktyczne i kadrowe. Chciałbym przyjrzeć się zawodnikom, którzy mniej ostatnio grali. Na mecz pojedzie też dwóch juniorów z rocznika 1999. Mamy kadrę 22 zawodników, każdy będzie musiał zapracować sobie na miejsce w zespole.

* Panie trenerze ja wygląda sprawa z Łukaszem Kominiakiem. Co mu właściwie dolega, bo nie pojawia się w Radomiu od trzech tygodni?
– Przysłał zaświadczenie lekarskie, że trwa rehabilitacja po kontuzji. Jest napisane, że nie będzie mógł grać od tygodnia do miesiąca. Nic więcej nie wiem…na razie nie ma go i nie jest brany pod uwagę w ustalaniu kadry meczowej.

* Pracuje pan w szkole, pracuje z juniorami 1999, dziećmi z roczników 2009 i 2010. Jak pan zamierza to wszystko pogodzić, aby skupić się z na pracy z seniorami?
– Na pewno obok pracy z seniorami priorytetem jest równorzędne prowadzenie juniorów wraz z trenerem Arturem Kupcem. Są wyniki, drużyna prowadzi w Ekstralidze i w przyszłości ma szansę na awans do Centralnej Ligi Juniorów. Na pewno będę musiał niestety odpuścić zajęcia z maluchami 6 i 7-latkami. Wszystko poukładam tak, aby było dobrze i na treningach maluchów też będę się pojawiał. 

* Czy zostaje pan tylko tymczasowo do czerwca, aby „jakoś dociągnąć”, czy na dłużej?
– Nie wiem jaka będzie przyszłość. Rozmawialiśmy o tym, abym dokończył sezon, ale z nadzieją, że będzie dobrze i będziemy mogli wspólnie budować zespół na przyszły sezon. Liczą się teraz najbliższe godziny i dni, aby wskrzesić tą drużynę. Wierzę, że odbijemy się i będzie już tylko lepiej.

* Życzymy powodzenia!

PODOBNE WPISY