Po raz drugi w Sieradzu szybko Broń zdobyła gola i równie szybko go straciła. Już w 2 minucie Jakub Chrzanowski zakręcił obrońcami Warty i z 17 metrów w długi róg zaskoczył golkipera z Sieradza. Radość trwała zaledwie trzy minuty, bo po ładnym rozegraniu rzutu wolnego, zdobył wyrównującego gola. Ten sam zawodnik (zdecydowanie najlepszy na boisku), popisał się przed przerwą bardzo ładnym strzałem, piłka idealnie odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
Broń drugą połowę zaczęła bardzo dobrze od śmiałych ataków i w 51 minucie kapitalnym strzałem w samo okienko popisał się Arkadiusz Chudziński. Ta bramka tylko na chwilę ożywiła ekipę Broni, bo zespół ruszył do ataku. Jedna zryw był chwilowy, bo powietrze zeszło w 61 minucie kiedy to Marko Matić wręcz ośmieszył defensywę z Radomia. I w tym momencie mecz dla naszego zespołu praktycznie się zakończył. Gospodarze dołożyli jeszcze jedno trafienie, a mieli okazje, aby wygrać wyżej. Szkoda, bo po raz trzeci Broń dostała w Sieradzu tęgie lanie. Jednak po raz kolejny nasuwało się takie samo pytanie: Jak to możliwe, że Warta jest tak nisko w tabeli skoro gra tak dobrze?
Nawet z porażki trzeba wyciągnąć pewien pozytyw. W Sieradzu w szeregach Broni zagrał tylko jeden doświadczony zawodnik, Wojciech Kupiec. Na tym szczeblu trochę grał Oziewicz. Z kolei Rdzanek i Ziętek dopiero rok temu zbierali trzecioligowe doświadczenie. W linii ataku wystąpili 17-latkowie, Nogaj i Chrzanowski, a w środku pomocy, debiutanci, Dawid Pawelec (w drugiej połowie 17-latek Filip Menert). Oni gdzieś muszą zdobywać doświadczenie.
Kibiców zapraszamy już w środę na godz. 17.30 na „sztuczne” na ostatni ligowy mecz w tym sezonie. Przeciwnikiem będzie Ursus Warszawa.