dolf Kwasiborski bramkarzem został przez przypadek. Jak sam wspominał nie miał pojęcia o bronieniu. Między słupkami stanął z konieczności. Nie ma jednak wątpliwości, żegnamy kolejnego z wielkich sportowców Radomia. – Był uosobieniem najlepszych cech na pozycji bramkarza. Niezwykły spokój, dar czytania, niesamowita intuicja i ogromna sprawność czyniła zen golkipera numer jeden w byłym województwie kieleckim. Obrońcy występujący w drużynie Broni czuli się pewnie mając za plecami tak doskonałego fachowca – charakteryzował przed laty zawodnika w książce „Legendy radomskiego sportu” Zbigniew Puszko.
Opis najlepiej oddaje jego nieprzeciętne umiejętności. W barwach Broni rozegrał setki spotkań, w których należał do wyróżniających się piłkarzy. Nigdy nie schodząc poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. Szkoleniowcy cenili go za profesjonalne podejście do obowiązków, a kibice za skuteczna i efektowna grę. Wielu z nich przychodziło na mecze tylko dla niego. Jego umiejętności nie uszły uwadze innym. Bardzo w swoim składzie chciała go mieć np. Lechia Gdańsk. Odpowiedz działaczy z ul Narutowicza był jednoznaczna – „wszyscy, tylko nie Kwasiborski”.
W 1956 roku był członkiem drużyny Broni, która po raz pierwszy awansowała do II ligi. Etatowo występował w reprezentacji Radomia i województwa kieleckiego. Niestety, w 1964 roku jego przygodę przerwał groźny uraz, gdy jeden z napastników drużyny przeciwnej kopnął go w głowę. Rehabilitacja trwał przez wiele miesięcy. Piłkarz wrócił na boisko, ale zatracił dawną sprawności i pewność.
Pech nie zatarł pamięci. Kibice nie zapomnieli o jego umiejętnościach. W plebiscycie „Słowa” na najlepszego piłkarza Broni przeprowadzonym z okazji jubileuszu 70-lecia klubu zajął trzeci miejsce. Wyżej ocenieni zostali jedynie Kazimierz Przybyś i Leszek Antos. Adolf Kwasiborski przeżył 77 lat. Msza żałobna w intencji zmarłego odprawiona zostanie w czwartek o godz. 13 w katedrze. Sportowiec pochowany zostanie na Firleju.
Źródło: SportRadom.pl