Te spotkanie nie zapowiadało się aż tak „różowo”. Do 20 minuty żadna z drużyn nie stworzyła sobie żadnej okazji. Z boiska raczej wiało nudą. Pierwsza groźna akcja zakończyła się golem dla naszej drużyny. Po uderzeniu Kacpra Jedynak, bramkarz nie opanował piłki, doskoczył do niej Kamil Czarnecki i trafił do siatki.
– Tą bramkę dedykuję mojej żonie, która obchodzi dziś urodziny i nie mogę razem z nią świętować – powiedział Kamil Czarnecki.
Ruch zaatakował, ale to Broń zadała drugi cios. Piłkę z głębi pola dostał Przemek Śliwiński, dobrze się zastawił i w sytuacji sam na sam zdobył bramkę.
Końcówka pierwszej połowy należała do miejscowych i w 40 minucie zdobyli oni bramkę. To jedyny błąd popełnili nasi defensorzy, bo nie zablkowali strzału, nie doskoczyli w porę do przeciwnika i ten ładnym uderzeniem po ziemi zdobył kontaktową bramkę.
Ruch nie miał wyjścia i musiał zaatakować. Przez ponad kwadrans gospodarze bardzo wysoko zaatakowali, momentami spychając cały nasz zespół na połowę. Kilka razy było groźnie, ale z opresji udanie wychodził Paweł Młodziński i nasza obrona. W 71 minucie ładną kontrę wyprowadził Bartek Ziemak, dośrodkował do Śliwińskiego i było już 1:3. Od tego momentu na boisku grała już tylko jedn drużyna. Broń grała mądrze, potrafiła sobie stwarzać kolejne okazje. Przemek Nogaj w dogodnej sytuacji trafił w słupek, a w 90 minucie Kamil Sternicki zakręcił obrona Ruchu, podał do Ziemaka i ten ładnym „szczurem” po ziemi pokonał golkipera Ruchu.
W doliczonym czasie gry Broń miała jeszcze jedną okazję, w sytuacji sam na sam minimalnie przestrzelił Damian Winiarski, bo mogło się skończyć takim samym wynikiem jak jesienią ubiegłego roku (1:5).
Za nami seria czterech wyjazdów z rzędu. Nasz zespół przywiózł z nich aż 9 punktów. Teraz czas na mecz domowy. Juz nie możemy się doczekać. Niedziela godz. 16, wszyscy na Narutowicza 9!!!! Gramy z Sokołem Aleksandrów!
Wkrótce zdjęcia, skrót meczu, wypowiedzi trenerów