Frustracja osiągnęła apogeum

Przegrana, wygrana, przegrana, wygrana, przegrana, wygrana... i tak w kółko. Sześć ostatnich spotkań Broni Radom to kompletna huśtawka nastrojów. Nasz zespół w ostatnich trzech porażkach (po 0:1) tracił bramki z Ursusem, Ruchem i Pelikanem po stałych fragmentach. Uwaga! Ostatni raz nasz zespół stracił gola z akcji 14 marca w potyczce z inauguracyjnej z Jagiellonią. Wiosną mamy jedną z najlepszych linii defensywnych w lidze. Tylko co z tego, skoro z przodu jest tak słabo, a do tego dochodzą błędy sędziów. Frustracja po piątkowym meczu osiągnęła apogeum, bo z całym szacunkiem do rywala, ale Pelikan wiosną był jedną z najsłabszych drużyn na Narutowicza i zdołał zabrać komplet punktów.
Wiecej w rozwinięciu

CO POWIEDZIELI TRENERZY TUTAJ

ZOBACZ ZDJĘCIA
TUTAJ

Pierwsza połowa w wykonaniu Broni była dobra. Nasz zespół grał odważnie, atakował, wywierał presję na przeciwniku, a w 8 minucie Przemysław Śliwiński w sytuacji sam na sam trafił w nogi bramkarza.

Pelikan oddał dwa celne strzały na bramkę Konrada Zacharskiego. Ten kluczowy, najważniejszy w 72 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Zanim jednak doszło do rzutu wolnego sędzia w naszym przekonaniu popełnił błąd. Najpierw Sebastian Pociecha był faulowany, po czym sprowadził rywala do parteru… i sędzia widział tylko to drugie przewienie. Po tej sytuacji wybuchł trener naszej drużyny, bo i trudno mu się dziwić, skoro przez błędną decyzję dochodzi do sytuacji bramkowej.

Broń miała 11 rzutów rożnych. Chyba tylko w dwóch przypadkach zakończone strzałem i jakimś zagrożeniem. Ostatni kwadrans meczu to już bicie głową w mur. Zespołowi nie można odmówić ambicji. Drużyna charakternie walczyła choćby o remis. Jednak to wszystko za mało, gdy popatrzy się na wyniki i tabelę.

Zostało pięć meczów, z czego trzy na wyjazdach. Teraz już nie tylko będziemy patrzeć na siebie, ale na wyniki innych drużyn i na to jak wygląda sytuacja w II lidze.
Jak to mówią: „wiara czyni cuda”, „nadzieja umiera ostatnia”.