Trudno usprawiedliwiać naszą drużynę, ale po przerwie trener Mikołaj Łuczak lepił zespół na sztukę z tego co jest, bo właściwie nie było jak postraszyć rywala. Całe spotkanie zagraliśmy bez nominalnego napastnika, choć dobrze z tej roli wywiązał się Janek Głowacki, który zdobył bramkę. Obrona bez Igora Kośmickiego i Michała Wrześniewskiego, pierwszy raz zagrała duetem Borodai – Machajek. Nie ustrzegli się błędów, ale widać było, że defensywa nie czuje się pewnie. Z powodu kontuzji nie zagrał Carlos Ramirez, na uraz kostki narzeka Piotr Goljasz, Michał Kielak miał gorączkę dzień przed meczem, a w drugiej połowie doszła jeszcze kontuzja Bartka Olszewskiego.
Nasz zespół zagrał dobre 20 minut, w których zdominował przeciwnika, ale nie wykorzystał swoich okazji. Gdy mecz się nieco wyrównał, świetną szanse na gola miał Konrad Paterek, ale prowadzenie objęła nasza drużyna po ładnej akcji Głowackiego.
Pilica rzutem na taśmę przed przerwą zdobyła wyrównującą bramkę. Nasi zawodnicy sygnalizowali faul, stanęli, poszła akcja i Paterek wykorzystał swoją okazję.
Po przerwie Broń miała też swoje szanse, ale to Pilica była częściej przy piłce, trafiła w poprzeczkę i w końcu po rzucie rożnym zdobyła bramkę.
Nasza drużyna ambitnie dążyła do wyrównania i za to zaangażowanie trzeba pochwalić, że mimo sporego osłabienia wszyscy wierzyli, że mogą ten mecz zremisować.
Przedziwne rzeczy działy się w ostatnich sekundach. Sędzia pokazał w sumie aż 11 kartek (jedna dla kierownika Pilicy) oraz dwie czerwone kartki zawodnikom Pilicy. Mecz wcale nie byl ostry, brutalny i w niektórych przypadkach arbiter pochopnie wyjmował kartki. Nie dotyczy to czerwonych kartek, bo najpierw Maciej Kencel posłał „wiązanke” w stronę Kuby Kosiorka i otrzymał czerwień, a za moment z premendytacją Żurawski sfaulował przed szesnastką Tomka Bartosiaka. Owen prawdopodobnie zdobyłby bramkę, więc poniekąd zawodnikowi Pilicy „opłacało” sie faulować, bo uratował wygraną drużynie.
Pilicy gratulujemy wygranej, a my musimy już „lizać rany” i myśleć o meczu z Mamrami. Na kolejną stratę punktów nie możemy sobie pozwolić, aby nie dać się doścignąć zespołom z dołu tabeli.