Puchar wyszedł bokiem? (FOTO)

Zdobyć trzy gole na wyjeździe, na ciężkim terenie i wrócić do domu bez punktów? Niestety takie rzeczy się zdarzają i zdarzyły się naszej drużynie. Ciężki pogodzić się z faktem, że kolejny raz zespół traci tyle bramek. ostatnio 3:2, 3:2, 3:4. Dużo, stanowczo za dużo.
- Jeśli chcemy grać o awans, jeśli mamy jakiś cel, to nie możemy tracić tyle bramek - mówił po meczu trener Broni Artur Kupiec.

FOTOGALERIA TUTAJ

Samo spotkanie mogło się podobać. Sporo było bramek i dużo emocji. Broń szybko zdobyła dwie bramki, miała kolejne okazje. Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, że ten pojedynek tak się zakończy. Tym bardziej, że już pierwsza akcja po zmianie stron mogła zakończyć się zdobycia gola, ale Kamil Czarnecki lewą nogą nie trafił. Za chwilę gospodarze w odstępie trzech minut doprowadzili do wyrównania. Najpierw piękny strzał z rzutu wolnego, za moment błąd w ustawieniu w defensywie. Broń jeszcze raz wyszła na prowadzenie, ale potem po przypadkowym rzucie karnym Błonianka doprowadziła do wyrównania. Marcin Grunt wybijając futbolówkę trafił przeciwnika w nogę i sędzia słusznie podyktował „jedenastkę”.
Najbardziej szkoda akcji z 94 minuty. Najpierw piłkę stracił Kamil Czarnecki, potem gospodarze wymienili osiem podań, nikt nie przeciął akcji i Dawid Jarczak trafił do siatki. Chcąc odnieść sukces nie można przeciwnikowi pozwolić na takie akcje. Wielka szkoda, bo tego nasz zespół nie był zespołem lepszym i w przekroju całego meczu zasłużył co najmniej na jeden punkt. Widać było w ostatnim kwadransie trochę ociężałe nogi naszej drużyny. Wbrew pozorom środowy mecz pucharowy z Centrum Radom odbił się zawodnikom czkawką.
Z porażki trzeba wyciągnąć wnioski. Ostatnia przegrana z Oskarem Przysucha pozwoliła Broni wyciągnąć same pozytywy i od tamtego spotkania aż do dziś, nie przegraliśmy. Przed nami jeszcze dwa jesienne mecze i trzeba je wygrać.