Walka, walka, walka

Nie było wirtuozerii w grze, niewykorzystanych setek, jakiś fenomenlanych akcji. Nasza Broń w Kutnie grała prostą piłkę, a piłkarze nie oszczędzali się, jeździli na tyłkach, kości trzeszczały i to chyba zaważyło na wygranej naszego zespołu. I jeszcze jedno czym warto się pochwalić - w wyjściowym składzie było siedmiu wychowanków klubu, a w ostatnim kwadransie gry trener posłał do walki aż siedmiu młodzieżowców, którzy w końcowych sekundach nie stracili głowy.

Pierwsza połowa była dość wyrównana. Chwilę Broń posiadała przewagę, po czym lepiej radzili sobie gospodarze. Pierwsi groźnie strzelali kutnianie którzy w 16 minucie mogli objąć prowadzenie. W 32 minucie szarżę lewą stroną boiska zainicjował Dominik Leśniewski. Odegrał piłke na drugą stronę boiska do Przemysława Nogaja, który miał trochę ciężką pozycję do strzału, ale zdecydował się i huknął nie do obrony.

W 39 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mikołaj Skórnicki strzelił trochę za lekko i wprost w bramkarza. Doświadczony obrońca Broni musiał w przerwie zejść ze względu na kontuzję barku. Zastąpił go Bartosz Krukowski i 19-latek rozegrał bardzo dobre spotkanie.

W końcowych minutach gospodarze rzucili już wszystko na jedną kartkę i mocniej przycisnęli. W jednej z sytuacji w 90 minucie Wojtek Gorczyca wyręczył bramkarza i obronił udem strzał zawodnika MKS. Chwilę później sędzia odgwizdał koniec meczu.

Była to pierwsza wygrana Broni w Kutnie od sześciu lat. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że trzeba dużo biegać i walczyć i czasem to wystarczy. Gratulacje dla piłkarzy za postawę. Widzimy się w sobotę o godz. 17 na meczu z Lechią Tomaszów Mazowieci.

PODOBNE WPISY