A. Piechowicz: – Trochę lodu na głowy

Drugie miejsce ze stratą zaledwie jednego punktu do lidera, to dorobek trzecioligowych piłkarzy Broni Radom na półmetku sezonu. Kiedy patrzy się na tabelę, to pytania o awans same się nasuwają. Te same pytania mocno irytują prezesa klubu, Artura Piechowicza.

Źródło: "Echo Dnia Radomskie" (21listopada 2013).

* Na ostatniej konferencji prasowej trener pańskiej drużyny, Tomasz Dziubiński powiedział, że mało kto spodziewał się tego, że Broń będzie wiceliderem. Pan też się nie spodziewał?
– Ja powiem trochę inaczej. Cel, jaki sobie założyliśmy na półmetek, to miejsca 1-6. Więc drużyna zrealizowała to co zostało założone. Z tego jestem naprawdę zadowolony, ale czy zaskoczony? Raczej nie, bo spodziewałem się, że ten zespół stać na bardzo wiele.

* Apetyty rosną. Pewnie pojawiają się pytania o walkę Broni o drugą ligę.
– Pojawiają się i ja się denerwuję. Proszę mi uwierzyć, że trochę mnie złoszczą pytania o awans. Jest dopiero połowa sezonu, mamy jesienią do rozegrania jeszcze dwa mecze. Tym, którzy już teraz widzą Broń w drugiej lidze, proponuję przyłożyć troszkę lodu na głowę.

* Zakładając, że w dwóch najbliższych meczach z Huraganem Wołomin u siebie i liderem Wartą Sieradz na wyjeździe, zdobędziecie sześć punktów i będziecie liderem – to wówczas tych pytań o awans będzie jeszcze więcej.
– To prawda. Wtedy będziemy musieli usiąść i porozmawiać i zrobić wszystko, aby zespół mógł wiosną walczyć o upragniony cel. Jednak może się zdarzyć gdzieś po drodze tak, że przegramy walkę i pompowany balon pęknie jak bańka mydlana. Wówczas ktoś może się poczuć zawiedziony. Nie chcemy po prostu rozdmuchiwać wszem i wobec, że już nas wita druga liga. Przed nami sporo pracy.

* Jak pan ocenia atmosferę, jaka ostatnio towarzyszy meczom Broni?
– Mnie się to bardzo podoba i wielu ludziom także. Ja w imieniu piłkarzy chce też podziękować kibicom za świetny doping. Oprawy kibiców są naprawdę super, tylko szkoda, że klub musi teraz zapłacić karę 500 zł. Niestety nie my wymyślaliśmy ten regulamin, ale za to my musimy skądś to 500 zł wziąć.

* Latem do Broni doszło kilku nowych zawodników. Może pan się podzielić spostrzeżeniami, który zawodnik sprawdził się w zespole, a który nie?
– Myślę, że na pełne podsumowanie i analizy przyjdzie jeszcze czas. Dlatego personalnie nie chcę teraz oceniać nikogo. W moim przekonaniu, tabela pokazuje najlepiej. Piłkarze wiedzą, co mają robić. Mariusz Marczak i Mikołaj Skórnicki wiedzą, że tak samo są odpowiedzialni za zdobyte jak i stracone gole. Inni, którzy doszli do zespołu, również. Bo przecież cała drużyna pracuje na wynik.

* Prawdopodobnie od sezonu 2015/16 w niższych ligach będzie mógł grać tylko jeden piłkarz spoza Unii Europejskiej. Tymczasem w Broni jest Amerykanin i dwóch Nigeryjczyków. Myśli pan, że ten przepis jest dobry?
– Na pewno sprawi, że większą szansę na wejście do drużyny seniorów będą mieli wychowankowie, czy też młodzi Polacy. My mamy ten komfort, że w Broni jest ponad 400 wychowanków i drużyna już teraz w sporej mierze opiera się na nich. Jednak są też potrzebni zawodnicy z zewnątrz. Dziś nie przejmuję się przyszłością Nigeryjczyków, czy Amerykanina, bo jest to temat dla nas bardzo odległy. Skupiamy się na dwóch najbliższych meczach, a potem będziemy mogli myśleć o rundzie wiosennej.