BROŃ Radom – WOY Bukowiec Opoczyński 5:3

Przed dzisiejszym meczem zawodnicy Broni obiecali, że zrobią wszystko, aby pokazać, że mecz w Kraśniku był tylko wypadkiem przy pracy. Po zakończeniu spotkania można przyznać, że częsciowo im się to udało. Jednak tylko częściowo, ale po kolei...

Zdjęcia z dzisiejszego sparingu są już dostępne w naszej galerii.

BROŃ Radom – WOY Bukowiec Opoczyński 5:3 (3:2)

Brami zdobyli: 1:0 Sałek 3 min, 1:1 Mirecki 11 min, 2:1 Kocon 12 min, 2:2 Mirecki 15 min (karny), 3:2 Chudziński 27 min, 4:2 Kośmicki 56 min, 5:2 Cichawa 78 min, 5:3 Matyśkiewicz 83 min.

Skład Broni: Młodziński – Kośmicki, Jarząbek, Boguś – Cieślik, Sałek, Kocon, Bawor, Zieliński – Ciupiński, Chudziński. Ponadto grali: Kościelniak, Ziętek, Dziubiński, Grymuła, Cichawa, Drachal, Kędzierski, Kupiec W., Rdzanek.
 
Skład WOY-a: Grzybek – Rek, Pierzyński, Jaciubek, Starus – Żabicki, Matyśkiewicz, Gibała, Gąska – Mirecki, Florczak. Ponadto grali: Nowicki, Kwaśniak, Bończyk, Biskup, Woźniak, Błaszczyk.

W pierwszej połowie dzisiejszego spotkania trener Kupiec desygnował do gry tylko trzech obrońców. Linię obrony miał wspomagać Damian Sałek, operujący nad linią obrony, oprócz zadań defensywnych Damian miał też szukać szczęścia przy stałych fragmentach gry, w polu karnym rywali. Trzeba przyznać, że nos trenera nie zawiódł i to właśnie Sałek po pierwszym rzucie rożnym wykonanym przez Chudego w 3 minucie spotkania potrafił znaleźć się w polu karnym rywali i nogą wepchnął piłkę do siatki. Trzeba przyznać, że to właśnie nasze rzuty rożne były największym zagrożeniem dla drużyny WOY-a. Po zdobytej bramce wydawało się, że Broniarze konrolują przebieg wydarzeń na boisku, a kolejne bramki są tylko kwestią czasu, gdyż drużyna gości niczym szczególnym nie zachwycała. Po 10 minutach gry, w drużynie gości boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Żabicki, a na jego miejsce do gry na prawej pomocy desygnowany został Nowicki i to właśnie rajdy tego zawodnika prawą stroną boiska, pokazały, że nasza linia obrony nie stanowi jeszcze monolitu. Właśnie ten zawodnik, chwilę po wejściu na boisko zainicjował akcję gości po której Marcin Mirecki znalazł się w sytuacji sam na sam z Młodzińskim i doprowadził do wyrównania. Odpowiedź Broni była natychmiastowa – Arek Chudziński z rogu na głowę Pawła Kocona i ponownie objęliśmy prowadzenie. Chwilę później, gdyby Kocon dokładniej przyjął piłkę to znalazłby się w sytuacji sam na sam i miałby dużą szansę na swoją drugą bramkę, a trzecią dla Metalowców, a tak obeśliśmy się tylko smakiem. To co nie udało się naszemu zespołowi, udało się gościom – w 15 minucie po kolejnej dobrej akcji Nowickiego, napastnik gości wychodząc na czystą pozycję został sfaulowany przez Jarzę i arbiter słusznie wskazał na „wapno”. Egzekutorem ponownie został Mirecki, ale trzeba przyznać, że nasz bramkarz wyczuł intencje strzelca, lecz nie zdołał dosięgnąć futbolówki. Po 15 minutach gry na tablicy widniał wynik 2:2 i zanosiło się, że w dzisiejszym spotkaniu również padnie co najmniej tyle bramek co w Kraśniku. Po straceniu bramki nasi zawodnicy znowu zaatakowali z rozmachem, nieźle prezentowali się w tym fragmencie gry nasi boczni pomocnicy – Cieślik, oraz testowany młody Zieliński, także Bawor miał kilka udanych zagrań. Okres przewagi Broni zwieńczony został bramką Arka Chudzińskiego w 27 minucie. Mimo, że goście reklamowali pozycję spaloną sędzia uznał, że gol został zdobyty prawidłowo. Od tego momentu goście mocno spuścili z tonu, być może spowodowane było to konsekwentną grą naszych zawodników, wśród których najwięcej chęci do gry przejawiał Daniel Ciupiński, a być może tym, że w grze przeszkadzał padający deszcz. Najlepszą okazję Ciupa zmarnował w 35 minucie gry, gdy znalazł się oko w oko z bramkarzem gości, ale zamiast podawać zdecydował się na strzał z ostrego konta i Grzybek zdołał uchronić swój zespół od straty kolejnej bramki. Gdy wydawało się, że I połowa zakończy się skromnym prowadzeniem Broni, to zawodnicy WOY-a przeprowadzili ładną akcję po której sędzia podyktował dla nich rzut wolny na wysokości naszego pola karnego. Całe szczęście dla naszego zespołu, że goście zwyczajnie przekombinowali, a chwilę później sędzia zakończył I połowę spotkania. W przerwie meczu Artur Kupiec dokonał sześciu zmian: za Jarząbka, Sałka, Kocona, Bawora, Chudego i Cieślika wprowadził Ziętka, Cichego, Dziubka, Kościelniaka, Drachala, oraz Grymułe i przestawił drużynę na grę czwórką obrońców. Kilka minut po wznowieniu gry ponownie Ciupa znalazł się w dobrej sytuacji, ale jego strzał głową przeszedł minimalnie obok słupka. W 55 minucie nasz trener dokonał trzech kolejnych zmian – za: Zielińskiego, Bogusia i Młodzińskiego wprowadził na boisko Kędzierskiego, Wojtka Kupca, oraz młodego zawodnika Beniaminka Radom – Rdzanka. Chwilę po tych zmianch zdobywamy czwartą bramkę, strzelcem jej jest Kośmicki, który bardzo ładnie wyszedł do dośrodkowania i mocnym, precyzyjnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi Grzybkowi. Zawodnik ten w czasie całego spotkania kilka razy w ten właśnie sposób szukał swojej szansy na zdobycie bramki. Widać, że powietrzne pojedynki są jego mocnym punktem, w destrukcji też możemy mieć z niego sporo pożytku, podbnie jak z drugiego naszego nowego defensywnego zawodnika – Marcina Bogusia, który bardzo ładnie się ustawia przy akcjach rywali i pewnie je przerywa. W 65 minucie ładnym rajdem prawą stroną popisał się niedoszły Lechista – Adrian Ziętek, który zdołał dośrodkować piłkę w pole karne, ale Ciupiński w trudnej sytuacji uderzył w bramkarza. W 70 minucie opanowaniem zaimponował Wojtek Kupiec, który bardzo dobrym i czystym wślizgiem przerwał groźną akcję gości. Od tego czasu nasze akcje były coraz groźniejsze i widać było, że Broniarze chcą jeszcze zwiększyć rozmiary swojego zwycięstwa. To co nie udało się Grymule po pięknym strzale z półobrotu w 75 minucie, udało się Cichawie w 78 minucie. Cichy zrobił to co umie robić najlepiej – huknał z daleka z całej siły, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Bramkarz był bez szans. Przez całą drugą połowę, aż do 83 minuty goście ograniczali się wyłącznie do przeszkadzania naszym zawodnikom, nasz zespół natomiast grał „mądrą” piłkę, kreatywnie grali boczni pomocnicy Grymuła i Kościelniak, natomiast w środku boiska dominowali Cichawa, oraz robiący dużo zamieszania w szeregach obronnych gości – siedemnastolatek Dziubiński, a w ataku stale nękali obrońców Drachal i Ciupiński. Wszystko wskazywało, że goście nie mogą nam już zrobić żadnej krzywdy, a jeśli mają padać jeszcze jakieś bramki to tylko i wyłącznie dla naszego zespołu. W zespole gości na murawie przebywało już bowiem czterech szesnastolatków, którzy są wychowankami WOY-a (Bończyk, Woźniak, Nowicki, Błaszczyk), ale o sile tego zespołu mają decydować dopiero w przyszłości, natomiast narazie mają się tylko uczyć i wszystko układało się zgodnie z planem aż do 83 minuty (myśmy profesorowali, oni się uczyli), wtedy to goście po bardzo ładnej akcji całego zespoły rozmontowali naszą defensywę, a Matyśkiewicz dopełnił formalności i zrobiło się tylko 5:3. Teraz to goście złapali wiatr w żagle i uwierzyli, że są w stanie odwrócić jeszcze losy spotkania. Nasi zawodnicy popełnili wtedy kilka pomyłek i całe szczęscie, że w 87 minucie Ziętek zdołał zablokować strzał napstnika gości. Tuż przed końcem meczu po faulu na Grumule egekwowaliśmy rzut wolny, ale nic już z tego nie wyniknęło.

Reasumując: w czasie dzisiejszego meczu były fragmenty bardzo dobrej gry naszego zespołu, ale były też i takie o których chcemy jak najszybciej zapomnieć, było kilka doskonałych akcji, ale było też kilka „dziecinnych” błędów, oraz kilka nieudanych ofsajdów. Czyli prawdę mówiąc to nadal nie wiemy co reprezentuje sobą ta nasza, nowa Broń. Może po środowym meczu sparingowym, z trzecioligowym Orliczem Suchedniów będziemy mądrzejsi w tym temacie?!