– Dziękuję chłopakom, za to, że walczyli do końca i pokazali charakter. Dwukrotnie przegrywaliśmy w tym meczu, a jednak zdołaliśmy wyjść na prowadzenie – mówił po meczu trener Artur Kupiec i trudno się z nim nie zgodzić. Gol Emila Wiecka na 3:4 dał dużą radość w szeregach Broni, ale potem był jeszcze słupek Adama Imieli i sytuacja 2 na 1 Konrada Paterka i Kamila Czarneckiego. Bramka dałaby duży spokój, a tak…nerwy były do samego końca.
Szkoleniowiec miał też rację, mówiąc, że ŁKS Łomża nie można lekceważyć. To ostatni zespół w tabeli, ale kto wyjdzie na boisko zbyt pewny siebie, może być szybko sprowadzony na ziemię przez „Ełkaesiaków”. Drużynie z Łomży życzymy na pewno powodzenia, bo trzeba zaznaczyć, że jest to klub, któryy ma przesympatycznych działaczy i kibiców. Z trybun nie słyszeliśmy przekleństw, wulgaryzmów i chamstwa w stosunku do przeciwnika, co na niektórych innych stadionach jest normą.
Czas jednak zapomnieć o wygranej, trzeba zacząć przygotowania na mecz ze Świtem. ekipa z Nowego Dworu postraszyła, bo zdobyła siedem bramek. Potem jeszcze naszą drużynę czeka wyjazd do Morąga, pojedynek u siebie z Mazurem Ełk i na koniec wyjazd do Sulejówek. 7-9 punktów, a może nawet więcej, jest w zasięgu naszej drużyny. Warunek jest jeden – nie można co tydzień tracić 3-4 bramek.
Już nie możemy się doczekać kolejnego pojedynku. W sobotę o godz. 17 u siebie gramy ze Świtem!!! Znowu będzie sporo bramek, choć liczymy, że tym razem po stronie gospodarzy, a defensywa z bramkarzem zaliczą wreszcie „zero z tyłu”.